Delikatne światło, które oświeciło się w kącie pomieszczenia, poraziło go w oczy, które przysłonił ręką. Po chwili mógł już rozejrzeć się po pokoju. Purpurowe ściany nadawały wnętrzu ciepły klimat i na tym kończyły się plusy. Pobladł na widok przeszklonych gablot wypełnionych erotycznymi zabawkami niczym w sex shopie. Męskie organy prężyły się dumnie w każdym rozmiarze i kolorze. Obok wisiało całe mrowie przeróżnych pejczy, czy innych batów. Ale najbardziej przeraziło go coś na wzór dentystycznego fotela rodem z horroru, pośrodku pokoju. Zaraz obok kratki ściekowej w betonowej podłodze.
Na ten widok zaczął się niekontrolowanie trząść. Nawet nie próbował spoglądać za siebie, by sprawdzić co znajduje się na pozostałej ścianie. Wyobraźnia podsunęła mu wszelkie narzędzia tortur, jakie wymyśliła ludzkość. Rozum poszedł w las a górę wziął instynkt. Musiał uciekać. Przerażony zerwał się z podłogi i dopadł drzwi. Wzywając pomocy szarpał opętańczo za klamkę.
Drake obserwował go z uśmiechem na ustach, rozbawiony jego żałosnymi próbami.
- Możesz krzyczeć do woli i tak nikt cię nie usłyszy. Cały ten budynek należy do mnie - oznajmił dając chłopakowi kilka minut na wykrzyczenie się.
Oparł się lędźwiami o jakąś szafkę, skrzyżował ręce na torsie i tylko obserwował.
- No dobrze, wystarczy już tej histerii - zażądał, kiedy już znużyła go panika blondyna.
Ten jednak wciąż łkał spazmatycznie, uczepiony klamki i oparty czołem o drzwi. Mężczyzna westchnął ciężko.
- Wiedziałem, że kupuje dzieciaka z podstawową tresurą, ale nie sądziłem, że aż tak...
Przeczesał palcami włosy, wyjął z kieszeni spodni mały pilocik i wcisnął jeden z guzików. Mick zacharczał, prostując się jak struna. Jego ciało chwilę drżało w skurczach i nagle osunął się na podłogę, nie potrafiąc jednak puścić klamki. Z trudem zaczerpnął powietrza, ale płacz ucichł.
- Już skończyłeś? To na kolana i do mnie - Drake rozkazał władczym tonem.
Zaczął tracić cierpliwość. A kiedy chłopak rzucił mu przerażone spojrzenie, ale nie ruszył się z miejsca, ostentacyjnie uniósł pilocik i wcisnął inny przycisk. Blondyn gwałtownie zgiął się w pół a oczy niemal wyszły mu z orbit. Ten wstrząs był znacznie gorszy. Wydusił resztki powietrza z jego płuc, wywołując skurcz każdego mięśnia w jego ciele, które desperacko dopominało się o tlen. Kiedy szok puścił rozkaszlał się, upadając na bok. Potrzebował chwili, żeby rozprostować kończyny. Kątem oka dostrzegł jak mężczyzna znów unosi dłoń. Natychmiast obrócił się na brzuch i stanął na czworaka. Niechętnie i bardzo powoli zbliżył się w ten sposób do bruneta, wciąż zerkając w stronę okropnego fotela. Drake uśmiechnął się z zadowoleniem i poklepał go po głowie niczym psa, gdy znalazł się już przy jego nodze.
- Właśnie tak, grzeczny chłopiec. Wydmuchać nos - mówiąc rzucił na podłogę paczkę chusteczek.
Mick podniósł ją ostrożnie i zrobił co mu kazano. Podał paczkę brunetowi a zużytą chusteczkę ściskał w dłoni, siąpiąc jeszcze nieco nosem. Wzdrygnął się, kiedy smukłe palce przeczesały mu włosy.
- Rozbierz się do bielizny i stań przy fotelu.
Ostre polecenie wyrwało jęk z jego gardła. Skulił się, pochylając w przód niczym w ukłonie.
- Proszę... ja już więcej nie będę jej zaczepiał, panie...
Liczył na to, że dodanie odpowiedniego tytułu złagodzi gniew mężczyzny. Ten jednak chwycił go boleśnie za włosy i wykręcił mu głowę w tył, przyklękając na jednym kolanie. Był tak blisko, że patrzyli sobie w oczy.
- To ostatni raz, kiedy powtarzam polecenie. Na razie nie chcę zadawać ci bólu, więc rozbierz się i stań-przy-fotelu - Drake warknął przez zaciśnięte szczęki, odpychając chłopaka w bok z całej siły.
Mick padł jak długi, ale zaraz się pozbierał i wciąż klęcząc, zdjął z siebie koszulkę i męczył się chwilę z rozwiązaniem sznurka spodni w pasie. Ręce tak mu się trzęsły, że nie potrafił poluzować powstałego supła.
W międzyczasie mężczyzna odpali kadzidełko w rogu pokoju. Chyba robił to dość często, bo pomieszczenie było wręcz przesiąknięte tym zapachem. Podszedł do blondyna, stojącego już posłusznie w pobliżu fotela, na ugiętych nogach, gotów do ucieczki, gdyby tak, ten krwiożerczy mebel, myślał go ugryźć. Drake Uśmiechnął się nieco złośliwie, zaciskając dłoń na jego ramieniu.
- Chciałem jedynie pokazać ci jak działa, ale widzę, że z lekcji poglądowej niewiele wyniesiesz, tak więc...
Pchnął chłopaka na fotel i korzystając z jego zaskoczenia wpiął mu nadgarstki w metalowe obejmy z zatrzaskami. Zaraz to samo uczynił z wierzgającymi nogami. Jego panika, z początku, była dość zabawna, ale teraz zwyczajnie go irytowała. Miał inne plany na ten wieczór. Miał zamiar jedynie otrzaskać mu tyłek skórzaną packą, ale jego nieposłuszeństwo wywołało w nim chęć zadania mu cierpienia. Niekoniecznie takiego, zostawiającego ślady. Niespiesznie przygotował sobie niezbędne narzędzia i położył je na stoliczku z kółkami, z dala od zasięgu wzroku chłopaka, który wciąż wił się, usiłując oswobodzić kończyny.
- Ten fotel ma kilka ciekawych funkcji.
Stanął z tyłu mebla, o którym mówił i pociągnął niewielką wajchę, ukrytą z boku. Fotel rozłożył się niczym kozetka i wychylił pod kątem tak, że głowa blondyna znajdowała się niżej niż nogi. Zdezorientowany wodził wzrokiem wszędzie wokół, jakby nie potrafił znaleźć punktu zaczepienia. Pstryknął palcami przed jego nosem, by zwrócił na niego uwagę.
- Skup się Mick. To co się teraz dzieje jest bezpośrednią konsekwencją twojego zachowania. Zapamiętaj sobie na przyszłość; lepiej nie zwlekać z wykonywaniem moich poleceń- powiedział zimnym tonem i unieruchomił jeszcze głowę chłopaka.
Sięgnął po kawałek czarnego materiału ze stolika i okrył mu nim twarz. Dostrzegł jak całe jego ciało się napięło, gdy stracił zmysł wzroku.
- Teraz nie zamierzasz się odzywać? - spytał nieco kpiąco, odkręcając butelkę z wodą.
Nie doczekawszy się odpowiedzi przechylił ją. Blondyn szarpnął się, w panice nie potrafiąc zapanować nad oddechem. Od razu zaczął się krztusić a przez mokry materiał nie potrafił nabrać tchu. Woda wdzierała się do jego ust i nosa, wypełniając zatoki. Drake uśmiechnął się szeroko i zgniótł pustą butelkę, nim wrócił fotel do poprzedniego ułożenia. Chłopak kaszlał straszliwie, usiłując pozbyć się z płuc cieczy. Nie dał mu jednak na to czasu. Upewnił się jedynie, że nie stracił przytomności i znów rozłożył mebel. Sięgnął po drugą butelkę.
Mick czuł się, jakby tonął, choć wiedział, że to niemożliwe. Chciał krzyczeć, ale tylko zachłysnął się cieczą. Płuca paliły żywym ogniem. Z całych sił szarpał się na wszystkie strony, obejmy jednak jedynie raniły jego skórę. Był już na ostatnim progu świadomości, gdy nagle...
Wszystkie obejmy puściły w ułamku sekundy, gdy Drake wcisnął guzik bezpieczeństwa. Zepchnął chłopaka na podłogę a ten wykaszlał wodę z płuc. Z nosa zwisała mu przeźroczysta wydzielina, którą konwulsyjnie wydmuchiwał, zanosząc się płaczem.
Mężczyzna kucnął przy nim i ignorując jego sprzeciw, wytarł mu twarz mokrą szmatką, której chwilę temu używał do podtapiania go. Mick nie miał już sił by walczyć. Zakaszlał ostatni raz, nabierając spazmatycznie powietrza, jakby miało go zabraknąć. Pozwolił się podnieść i wpiąć z powrotem w fotel.
- Nie! - krzyknął panicznie, gdy materiał znów znalazł się na jego twarzy.
- Tylko cię wycieram, uspokój się! - zirytowany głos Drake'a wcale nie budził zaufania.
Tak jak i nożyczki, które zobaczyli w jego ręku, gdy już odsłonił mu twarz. Serce na nowo rozszalało się w piersi a kończyny desperacko próbowały się wyswobodzić.
- Zaraz odetnę ci tę małą kuśkę - brunet zagroził, przystawiając ostrze do jego genitaliów.
Blondyn zamarł bez ruchu i zamknął oczy. Wciągnął głośno powietrze, gdy nożyczki przecięły materiał jego slipów, ale nie poczuł bólu. Uchylił z obawą powieki i spojrzał w dół. Drake wyszarpnął właśnie spod niego strzępy bielizny. Odrzucił niedbale narzędzie przez ramie i pociągnął inną wajchę z boku fotela. Część, która przytrzymywała nogi chłopaka, opadła a spod spodu wysunęły się dwa podnóżki. Mężczyzna ustawił je wysoko i przepiął w nie nogi blondyna. Teraz wyglądało, jakby siedział w fotelu ginekologa.
Drake miał co prawda nieco inne plany na ich pierwszy seks, ale był zbyt podniecony, by po prostu zakończyć w tym miejscu karę Mick'a. Waterboarding zawsze tak na niego działał. To była tortura idealna, którą często wykorzystywał. Nie pozostawiała śladów, no chyba, że na psychice, a przesłuchiwany prędko wysypywał się z pożądanych informacji.
Oblizał wargi, lokując się między nogami chłopaka, wręcz pożerając go wzrokiem. Chwilę masował jego smukłe uda, by w końcu splunąć na dłoń i nawilżyć jego wejście. Blondyn wzdrygnął się, ale już nie walczył, gdy wypełniał go swoją męskością. Spodziewał się, że będzie luźniejszy, jak dziwki w burdelu, które lubił odwiedzać, ale jego tyłek był przyjemnie ciasny i gorący, aż mruknął z zadowolenia.
Mick usiłował stłumić swój głos, ale nie potrafił poradzić nic na żałosne jęki, które wydobywały się z jego ust. Jego pan, niestety, nie silił się na delikatność, ale zniósłby w tym momencie wszystko, byle tylko ten sadysta już go nie podtapiał. Odchylił głowę nieco w tył i patrzył w sufit, by jakoś przeczekać tę chwilę. Jednak bruneta wyraźnie nie zadowalała jego biernością. Chwycił go za członek i zaczął masturbować. Mick czuł obrzydzenie do samego siebie, ale wmawiał sobie, że to tylko reakcja organizmu. Przecież tego nie chciał. Nie jego wina, że pod wpływem stymulacji mu stanął, prawda? To nie znaczyło, że mu się podobało!
Musiał stracić przytomność, bo nie pamiętał, kiedy Drake rozpiął go z więzów i wyniósł z koszmarnego pokoju z zabawkami. Ocknął się, gdy poczuł miękką poduszkę pod policzkiem. Mężczyzna najwidoczniej zaniósł go do jego pokoju i położył w łóżku. Stał teraz nad nim wpatrując się tymi zimnymi, szarymi oczami.
- Następnym razem, kiedy pani Chen przyjdzie, masz siedzieć w pokoju. Nie odezwiesz się do niej więcej ani słowem, rozumiesz?
- T-tak, sir... - odpowiedział słabym głosem, nie miał sił nawet na to.
- Dobrze. Widzimy się rano na śniadaniu. Wyjątkowo również je przygotuje, ale następne posiłki będą twoim obowiązkiem - oznajmił ostry ton, w którym ledwo rozpoznawał słowa.
Był w stanie już tylko mruknąć w odpowiedzi. Poczuł jeszcze jak okrywa go coś ciepłego i odpłynął.
Rano nie był pewien co właściwie go obudziło. Jakiś hałas, upadek z łóżka, czy może porażenie przez obroże? Z trudem wyplątał się z kołdry, był skołowany i zagubiony. Chwilę zajęło mu nim zrozumiał, gdzie jest i co się właściwie działo. Bardzo chciałby wmówić sobie, że miniona noc była jedynie koszmarem, ale ślady na nadgarstkach, po krępowaniu, jak i nieprzyjemna wilgoć między pośladkami, nie pozwalały mu tkwić w złudzeniu.
Podskoczył. Tym razem mu się nie wydawało. Obroża poraziła go krótkim, lekkim impulsem, który poczuł na karku. Wstał wreszcie z podłogi i wlokąc za sobą kołdrę, wyjrzał na korytarz.
- Z-zaraz zejdę, sir! - zawołał i pobiegł do łazienki.
Prędko ochlapał twarz, umył ciało jak i zęby i ubrał się. Zbiegł na dół nieco zdyszany.
- Zaspałeś - skwitował Drake, siedzący już przy stole i konsumujący śniadanie.
Mick nieco niepewnie odsunął krzesło i usiadł na nim.
- Nie mam budzika - zauważył, sięgając po kubek z herbatą.
Od razu dostrzegł, że znienawidzony twarożek czekał już na jego talerzu. Przełknął z trudem gorący napar o smaku malin i zaczął od kanapki. Biały ser jedynie rozgrzebał widelcem, licząc na to, że stara sztuczka i tym razem się sprawdzi.
- Mogę ustawić obrożę, by budziła cię o konkretnej godzinie - mężczyzna stwierdził z rozbawieniem, ale położył na stole niewielkie pudełko. – Ale niech stracę, dostaniesz telefon - oznajmił, wyjmując z pudełka urządzenie.
Nie umknęło jego uwadze, jak chłopakowi zalśniły oczy. Roześmiał się na ten widok.
- Nie łudź się. Możesz nim jedynie odbierać połączenia przychodzące. Inne opcje są zablokowane. Budzik też ustawisz, więc nie zaśpij jutro. Zjadłbym jajecznicę, dla odmiany.
Spojrzał na niego znacząco. Mick odebrał z jego ręki telefon i przejrzał jego menu z nadzieją, która jednak szybko zgasła. Drake mówił prawdę. Mógł korzystać jedynie z kilku podstawowych aplikacji. Od razu ustawił budzik na szóstą rano i wpisał w notatniku „jajecznica dla jaśnie pierdolonego pana kutasa!". Odłożył bezużyteczny, w jego mniemaniu, telefon na blat i zajął się jedzeniem.
Mężczyzna założył marynarkę i, tak jak poprzedniego dnia, wyszedł bez słowa pożegnania. Mick został w apartamencie sam. Posprzątał po śniadaniu i zrezygnowany usiadł na kanapie w salonie. Od razu zauważył żółtą karteczkę samoprzylepną na pilocie telewizora. Widział na niej napis „943 706. Nie oglądaj durnych seriali.". Od razu wypróbował kod i jego oczom ukazała się wesoła prezenterka telewizji śniadaniowej.
Telewizor był nowoczesny, więc mógł logować się na różnych platformach. Od razu zaczął grzebać w opcjach, ale już po chwili cisnął pilotem przez pokój. Nie mógł zalogować się na żadną z nich. Drake jak zawsze był krok przed nim, musiał ustawić jakieś zabezpieczenie rodzicielskie.
- Kutas! Słyszysz?! Pierdolony z ciebie chuj! - wykrzyczał w przestrzeń i padł na kanapę, przykrywając twarz ozdobną poduszką.
Liczył na to, że będzie mógł prosić o pomoc w komentarzach na jakiejkolwiek platformie. Większość użytkowników pewnie wzięłaby to za kiepski żart, ale może ktoś powiadomiłby służby? Kolejny z jego planów poszedł się przejść. Łypnął na komórkę, która zawibrowała na stole. Sięgnął po nią niechętnie i odczytał sms 'a. Zacisnął wargi w cienkie linie i westchnął, żeby nieco się uspokoił.
„Jeśli coś zniszczysz powtórzymy wczorajszą lekcję." Brzmiała wiadomość. Krzywiąc się odnalazł pilot w kuchni i sprawdził czy działa. Przełączył kanał na pierwszy lepszy, który transmitował muzykę i zajrzał do lodówki, by sprawdzić co mógł ugotować dziś na kolację. Miał ochotę na mięso, które, na całe szczęście, było w lodówce. W szufladzie na warzywa znalazł też dynie Hokkaido. Mógł zrobić z niej gnocchi a z mięsa bitki w śmietanowym sosie. Oblizał się na samą myśl. Pomyślał, że udowodni temu bubkowi, że naprawdę potrafi gotować. Nie żeby jego opinia jakkolwiek go obchodziła...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz