Opis

Mick nie spodziewał się, że wakacyjny wyjazd z przyjacielem do kasyna w Seulu skończy się w taki sposób. Kyleb nierozważnie zaciągnął ogromny dług u właściciela, będąc naiwnie pewnym, że się odegra. Okropnie się jednak przeliczył. Tylko dlaczego Mick ma ponieść konsekwencje głupoty przyjaciela? I dlaczego cena, którą muszą zapłacić jest tak wysoka? Właściciel kasyna sprzeda ich na aukcji niewolników, by odzyskać choć część należnej mu kwoty. Książka przedstawia w realny sposób jak mogłaby wyglądać relacja współczesnego Pana i niewolnika. Jest brutalna i pełna okrucieństwa, bez cukierkowego pudrowania. Historia jest jak najbardziej fikcyjna, co chyba muszę zaznaczyć, bo nie wszyscy ogarniają xD Powieść 18+ Przemoc, sex i gore

8.11.2024

54.

Wchodząc do pokoju uciech Akihito bezceremonialnie wyrzucił wszystkie zakupione gadżety na niski stolik, rozrzucając je w nieładzie. Różne akcesoria połyskiwały w półmroku, lecz jego wzrok od razu zatrzymał się na jednym przedmiocie, szmaragdowym sznurze, którego głęboki kolor natychmiast przyciągnął jego uwagę. Podniósł go i napiął, sprawdzając, czy splot nie rozciąga się zbytnio. Wówczas musiałby wziąć poprawkę na ciasność więzów. Odwrócił się do Lu i zaśmiał na widok jego wyrazu twarzy. Chłopak nie potrafił ukryć swojego lęku, gdy zbliżał się do niego.

- Zawsze tak reagujesz, kiedy chcę cię wiązać – Aki zauważył z rozbawieniem.

Lu z wysiłkiem przełknął ślinę a jego spojrzenie uciekło w bok.

- Boję się być bezbronny wobec twojej siły, Panie... – przyznał z pewnym wahaniem.

Akihito odetchnął cicho, wyraźnie zachwycony tym wyznaniem. Pogładził Lu po głowie, ruchem pełnym czułości, która jednocześnie uspokajała i zmuszała go do poddania się. Zsunął marynarkę z jego ramiona, pozwalając upaść jej na podłogę.

- Nie masz się dziś czego obawiać – zapewnił.

Słowa te, choć wypowiedziane łagodnie, miały w sobie pewność, która podziałała na Lu kojąco. Chłopak skinął głową, gotowy poddać się woli swojego Pana.

Akihito pozbawił go lateksowej spódniczki i zaczął obwiązywać jego ciało szmaragdowym sznurem, stopniowo oplatając go misternymi węzłami. Każdy ruch, precyzyjny i pewny, stopniowo tworzył na ciele Lu wzór przypominający gorset, który podkreślał jego smukłą sylwetkę i wydobywał piękno jego delikatnych kształtów. Kolor sznura harmonizował z ciepłym, bursztynowym blaskiem jego oczu, które wydawały się jeszcze bardziej intensywne i głębokie, gdy patrzyły na Akihito spod długich, jak na chłopaka, rzęs.

W miarę jak wiązanie nabierało formy, Akihito czuł narastające podniecenie. Widok Lu, tak bezbronnie oddanego, z oczami pełnymi mieszanki niepewności i zaufania, rozpalał go coraz bardziej. Każdy ruch dłoni wokół delikatnego ciała Lu był jak gra na instrumencie, który znał na pamięć, lecz za każdym razem odkrywał w nim coś nowego, wygrywając inną melodię.

Lu czuł, jak sznur powoli zaciska się wokół jego ciała, oplatając go coraz ciaśniej, lecz w dziwnie kojący sposób. Mimo że splot przylegał mocno do skóry, sznur był miękki, gładki i nie drażnił go tak, jak się tego spodziewał. Ucisk wywoływał w nim uczucie otulenia, jakby tworzył ochronną warstwę, która, paradoksalnie, pozwalała mu się rozluźnić i poddać chwili. Odczuwał też ulgę, że Pan nie unieruchamiał go całkowicie. Ruchy Akihito miały w sobie coś artystycznego, gdy wyplatał misterny gorset, który podkreślał piękno jego ciała, a nie tylko przypominał o władzy, jaką Pan nad nim posiadał.

Przez cały ten dłużący się proces Lu obserwował zmieniające się spojrzenie Pana, które stawało się coraz bardziej pożądliwe, głodne i jednocześnie pełne zachwytu. Ten widok zaczynał działać na niego jak magnetyczna siła. Czuł, że sytuacja i jego zaczyna pobudzać. W oddaniu komuś kontroli nad sobą było coś wyzwalającego. Coś, co sprawiało, że mógł przestać myśleć o swoich lękach i obawach a skupić się jedynie na zadowoleniu Pana, który zapewniał mu bezpieczeństwo w świecie pełnym nieprzewidywalnych zagrożeń.

Kiedy Akihito skończył i odsunął się nieco, by podziwiać efekt, Lu, kierowany instynktem, wyciągnął rękę i położył dłoń na jego szerokiej klatce piersiowej. Czuł pod palcami bijące serce mężczyzny i ciepło jego ciała, przebijające przez koszulę, które wzbudzało w nim coraz silniejsze uczucie poddania. Dłoń Lu przesunęła się w górę, badając twarde, umięśnione ciało, aż w końcu jego ramię owinęło się wokół karku Pana. Zbliżył się jeszcze bardziej, jakby prosił o coś niewypowiedzianego.

Akihito, nie zwlekając, objął Lu wokół bioder i przyciągnął do siebie, zachłannie wpijając się w jego usta. Pocałunek był głęboki, pełen żaru i dominacji, której chłopak poddał się całkowicie. Czuł, jak dłonie Pana wędrują po jego obwiązanym sznurami ciele, badając każdy milimetr jego skóry, jakby chciał zapamiętać każdy szczegół tej chwili.

Niespodziewanie Aki popchnął Lu na łóżko, a gdy chłopak opadł na miękką pościel, stanął nad nim i zaczął powoli rozpinać guziki koszuli z każdym ruchem odsłaniając coraz większą część nagiego ciała. Lu przesunął się wyżej na łóżku, rozkładając nogi w zapraszającym geście, jakby gotowy na to, co nieuchronnie miało nadejść. Jednak Akihito miał inne plany. Jego pragnienie rosło z każdą chwilą, ale nie zamierzał go zaspokoić od razu.

Będąc już nagim przysunął się do Lu i nachylił nad nim, całując go delikatnie po szyi, jakby badając każdy centymetr skóry z zachwytem. Jego usta pieściły obojczyk, potem bark, zostawiając ślady delikatnych ugryzień. Dłonie wędrowały po ciele chłopaka, odkrywając pod palcami ciepło i delikatność jego skóry. W każdym dotyku Akihito było coś, co świadczyło o jego intensywnej potrzebie, jakby widok Lu w pełni poddającego się bez oporu, który zwykle w nim dostrzegał, tylko podsycał jego żądze.

Lu, choć wił się pod dotykiem Pana, wstrzymywał się przed tym, by prosić o więcej. Być może było w tym ukryte pragnienie, by Akihito nieco dłużej pieścił go i napawał się jego bezbronnością. A może była to obawa, że zbyt natarczywe błaganie mogłoby przywołać bardziej nieprzewidywalną stronę Pana. Niezależnie od powodu, jego milczenie i pełne oddania spojrzenie, rozbudzały Akihito do granic możliwości, sprawiając, że jeszcze bardziej pragnął przedłużać tę chwilę, dopóki żar nie stanie się nie do zniesienia.

Lu drżał niekontrolowanie, od intensywnych pieszczot. Każdy dotyk i pocałunek Pana wywoływał w nim nowe fale gorąca, rozchodzące się od szyi, na której składane były pocałunki, aż po czubki palców u stóp, które wciskał w materac. Nie mogąc już wytrzymać tego napięcia, instynktownie otarł się kroczem o nogę Pana, poszukując choć odrobiny ulgi. Wiedział, że nie powinien tego robić. Spodziewał się nawet surowej reprymendy, lecz zamiast tego usłyszał cichy śmiech Pana, który niósł się jak ciepła fala przez ich intymną przestrzeń.

- Chcesz mnie poczuć w sobie? – Akihito wyszeptał mu wprost do ucha, rozbawionym, niskim tonem.

Lu poczuł jak jego twarz momentalnie oblewa się rumieńcem. Czuł się zawstydzony tą potrzebą, która wymknęła mu się spod kontroli, ale mimo to kiwnął głową, przyznając się do swojego pragnienia. Akihito jednak nie zamierzał mu niczego ułatwić. Zawisł nad nim, patrząc mu prosto w oczy z łobuzerskim uśmiechem.

- Powiedz mi, czego chcesz. Głośno – zażądał.

Chłopak, zawstydzony jeszcze bardziej, aż wstrzymał oddech, czując jak żar w nim narasta. Musiał pokonać opór, by się odezwać, ale zdołał wydobyć z siebie drżący szept.

- Panie... proszę, wejdź we mnie. Nie wytrzymam dłużej... – poprosił rozpaczliwie.

Akihito uśmiechnął się triumfalnie, jakby słowa Lu były właśnie tym, czego pragnął. Pochylił się, całując go lekko w czoło.

- Grzeczny piesek – pochwalił go z zadowoleniem.

Bez dalszego zwlekania Akihito spełnił jego prośbę, zanurzając się w nim powoli i z wyczuciem, jakby delektował się każdą chwilą tej pełnej oddania chłopaka chwili.

Lu był oszołomiony falą przyjemności, która przeniknęła go całkowicie. Choć wcześniej Pan bywał delikatny, dzisiejsze zbliżenie miało w sobie coś głębszego, coś, co sprawiało, że Lu czuł się całkowicie otwarty i wolny. Każdy ruch Pana wywoływał w nim nową falę ekstazy, której nigdy wcześniej nie doświadczył. Po raz pierwszy nie towarzyszył temu strach ani niepewność a jedynie czysta radość z oddania i bliskości.

Czuł jak jego ciało dostosowuje się do powolnego tempa Pana, który zdawał się celebrować każdą minutę, każdy ich wspólny oddech, który dzielili poprzez pocałunki. W tym momencie Lu przestał myśleć o przeszłości i lękach. Liczyło się tylko tu i teraz. Uczucie bycia w pełni zaakceptowanym i naprawdę chcianym. Czy Pan właśnie to chciał mu przekazać?

Pod wpływem tej niespodziewanej czułości wątpliwości Lu stopniały a każdy ruch Pana, głęboki i zmysłowy, niósł ze sobą obietnicę bezpieczeństwa i spełnienia. Lu uśmiechnął się do siebie, czując, że po raz pierwszy naprawdę czerpie radość z ich zbliżenia. Czy Makoto właśnie tak się czuł, gdy oddawał się Panu? Gdy dawał mu nie tylko ciało, ale wręcz całego siebie? Czy jednak okrucieństwo Akihito, które z pewnością powróci, nie będzie tym bardziej bolesne, po dzisiejszej nocy? Nie chciał na razie o tym myśleć.


Po upojnym seksie Akihito i Lu siedzieli zanurzeni w ciepłej kąpieli, zabarwionej lawendową, musującą kulą, której drobinki unosiły się na powierzchni. Delikatny zapach roznosił się po łazience a Lu niemal przysypiał, wtulony w tors Pana, który leniwie gładził go po ramieniu, pozwalając mu się w pełni odprężyć. Lu czuł się bezpieczny i spokojny, jakby cały świat ograniczał się do tej jednej, kojącej chwili.

Nagle poruszył się, jakby wybudzony z płytkiej drzemki. Uniósł głowę, spoglądając na Pana, który obdarzył go łagodnym uśmiechem.

- Jestem głodny – wypalił, nieco zaskoczony własnymi słowami.

Akihito zaśmiał się lekko, zdając sobie sprawę, że rzeczywiście spędzili długie godziny razem, których długo nie zapomną.

- Przegapiliśmy kolację, ale na pewno coś zostało – stwierdził z uśmiechem.

Obaj wyszli niezbyt chętnie z wanny a Aki sięgnął po szlafroki. Nie przejmując się wycieraniem, narzucił na siebie ten granatowy, po czym podał Lu drugi, brzoskwiniowy i nieco mniejszy, który idealnie pasował do jego szczupłej sylwetki.

- Może mógłbym się po prostu ubrać...? – Lu spytał z zakłopotaniem.

Akihito uniósł brew i pokręcił głową.

- Nie ma takiej potrzeby. To wystarczy – stwierdził stanowczo, po czym podszedł, aby zawiązać pasek wokół talii chłopaka, sprawiając, że szlafrok jeszcze bardziej przylegał do jego ciała.

Gdy skończył, zatrzymał się na moment, pochylając się do niego i składając na jego ustach jeszcze jeden namiętny pocałunek, jakby chciał przypieczętować ten wieczór. Potem chwycił Lu za rękę i zaprowadził go na dół do kuchni.

Tam znaleźli w lodówce resztki kolacji i przygotowali sobie skromną przekąskę. Akihito usadowił Lu na swoich kolanach i z zadowolonym uśmiechem, karmił go twarogiem. W półmroku kuchni atmosfera była spokojna i intymna. Lu, choć odrobinę zażenowany, rozluźnił się, czując ciepło Pana a każdy kęs wydawał się smakować lepiej niż zazwyczaj.

Między kolejnymi porcjami Pan kazał mu przełknąć aspirynę. Może i nie unieruchamiał go dziś, ale wyraźnie wolał dmuchać na zimne. Aspiryna bowiem rozrzedzała krew i zapobiegała ewentualnym skrzepom, które mogły powstawać po wiązaniu, które w nielicznych przypadkach zaburzało krążenie krwi.

Nagle usłyszeli kroki i do kuchni wszedł Drake. Mężczyzna uniósł brwi, widząc Lu w tak niecodziennej scenerii. Zwłaszcza, że już dawno minęła pora ciszy nocnej. Akihito, widząc jego wyraz twarzy, uśmiechnął się zaczepnie.

- Może ciebie też mam nakarmić i posadzić na kolanach, kochanie? – zapytał żartobliwie, patrząc przyjacielowi prosto w oczy.

Lu, zawstydzony, chciał okryć się staranniej szlafrokiem, ale jego ruch wyglądał raczej jak czułe wtulenie się w Pana. Aki dostrzegł to i uśmiechnął się z pewnym rozczuleniem.

- Chociaż widzisz, Lu chyba ma coś przeciw, bym zajmował się kimś innym – dodał z udawanym żalem.

Policzki chłopaka natychmiast pokryły się uroczym rumieńcem. Drake zaśmiał się, rozbawiony tą sceną.

- W porządku, nie zamierzam wam przeszkadzać – stwierdził z nieco ironicznym uśmiechem. – Ale przygotowałem nam łóżko na górze, Aki-chan – dodał, puszczając mu oczko.

Akihito wyszczerzył się.

- Idź grzecznie spać, skarbie. Kiedy rano się obudzisz, będę tuż obok, żebyś nie doświadczył pustego łóżka – mruknął, nawiązując do minionej nocy, kiedy to obudził się sam samotnie w sypialni.

Drake wyłapał ton przytyku, ale tylko uśmiechnął się ironicznie, zerkając na nich z zaciekawieniem.

- Nie zamierzam się pchać między wódkę a zakąskę – odparł, udając obojętność, choć w jego głosie pobrzmiewał cień zazdrości.

Akihito, słysząc to, posłał mu znaczące spojrzenie.

- No cóż, zeszłej nocy byłeś tak zajęty Mick'iem, że w końcu i ja znalazłem sobie towarzystwo – odparł, nie kryjąc złośliwego tonu.

Na te słowa Lu skulił się na jego kolanach, jakby nie chciał uczestniczyć w tej wymianie zdań. Jego serce zakłuło na myśl, że dzisiejsze zainteresowanie Pana mogło wynikać wyłącznie z chęci dogryzienia przyjacielowi. Lu sądził, że jednak tak nie było, ale tak się właśnie poczuł. Akihito, nie zwracając uwagi na jego nagły smutek, podał mu kolejny kęs, który z trudem przełknął, czując niespodziewany ciężar w sercu.

Drake stał przez chwilę, przyglądając się Akihito, który poświęcał Lu całą swoją uwagę, jakby w pokoju byli tylko we dwoje. Pokręcił głową i uśmiechnął się lekko.

- Jutro nie wypuszczę cię z łóżka – rzucił, niby od niechcenia.

Akihito roześmiał się i puścił mu oczko, nachylając się do Lu, który skulił się jeszcze bardziej.

- Nie obiecuj, kochanie, bo jeszcze się podniecę. A Lu ma już na dziś dość – odpowiedział, przesuwając dłonią po udzie chłopaka.

Lu zakrył twarz dłońmi, czując, jak gorąc napływa mu na policzki.

- Panie... nie mógłbyś po prostu pozwolić mi pójść spać? – mruknął, bardziej do siebie niż do kogokolwiek.

Obaj mężczyźni zaśmiali się lekko a Akihito spojrzał na przyjaciela, jakby rozważał wcześniejszą sugestię.

- Twoja propozycja brzmi jednak całkiem kusząco... - przyznał.

Drake wzruszył ramionami i wyminął go, sięgając po butelkę wody. Nim skierował się do wyjścia, cmoknął Akihito w policzek, co ten przyjął z pobłażliwym uśmiechem. Nagle jednak coś sobie przypomniał.

- A, słuchaj, jutro wpadnie Kenji – oznajmił, zatrzymując Drake'a w pół kroku. – Przebada moich chłopców, jak co kwartał

Drake, otwierając wodę, zmarszczył brwi.

- Nie widziałem go na twoich urodzinach – zauważył.

Akihito kiwnął głową, przymykając oczy, jakby wracał do jakiegoś odległego wspomnienia.

- Wymigał się jakimś arcyważnym zajęciem, jak zawsze – wyjaśnił, wyraźnie niezadowolony tym faktem. – Może uda mi się go namówić, żeby chociaż przyjechał na sylwestra, bo, że zostanie z nami do nowego roku złudzeń nie mam

Drake poczuł nagły napływ zakłopotania i podrapał się po głowie, jakby rozważał, czy coś powiedzieć.

- Szczerze mówiąc, Kenji może mieć obecnie trochę więcej na głowie niż zwykle... Zatroszczyłem się, żeby się nie nudził – przyznał.

Akihito zmrużył oczy i spojrzał na niego podejrzliwie.

- Co znowu zrobiłeś? – spytał oskarżycielskim tonem.

Drake uniósł ręce w obronnym geście.

- Nic szczególnego. Podarowałem mu chłopaka – wyjaśnił. - Trochę towarzystwa, żeby wyszedł do ludzi. Coraz bardziej dziwaczeje, zamknięty w klinice, zajmując się głównie staruszkami, które biegają do niego z byle katarem – stwierdził.

Akihito pokręcił głową z niedowierzaniem.

- Dlaczego nic mi o tym nie wiadomo? – spytał z rozbawieniem.

Drake wzruszył ramionami.

- Nie pytałeś – odpowiedział, bez zastanowienia. – A co? Chcesz zrobić mu szkolenie z zakresu obsługi niewolnika? Masz w tym całkiem niezłe doświadczenie

Akihito wywrócił oczami, ale rozbawienie w jego spojrzeniu nie zniknęło.

- Może. Pewnie nie pogardziłby kilkoma wskazówkami – przyznał prześmiewczo, na myśl, że Drake z własnej inicjatywy zafundował Kenji'emu asystenta do zadań specjalnych.

Mick, zaspany i na wpół przytomny, stanął na schodach, słysząc głosy z kuchni. Widok Akihito i Drake'a rozmawiających swobodnie o tej porze był ostatnim, czego się spodziewał. Zawahał się, ale Pan dostrzegł go i machnął ręką, zachęcając, żeby zszedł.

- Chciałem tylko napić się wody – Mick wyjaśnił nieśmiało, czując się trochę jak intruz.

- Czy naprawdę cisza nocna przestała kogokolwiek obowiązywać? – Akihito spytał, głosem pełnym wyrzutu.

Drake natomiast parsknął śmiechem.

- Przecież jesteśmy z Mick'iem gośćmi i twoje zasady nas nie dotyczą – odparł z lekką przekorą.

W tym momencie Lu, który wciąż siedział na kolanach Akihito, rzucił błagalne spojrzenie swojemu Panu.

- Panie... mogę już iść spać? Proszę – błagał.

Akihito, widząc jego zmęczenie, pogładził go czule po głowie.

- Idź, Lu. Dobrej nocy – powiedział z uśmiechem.

Lu wstał, życząc im ciche „dobranoc" i poszedł w stronę schodów, na co Mick, odczuwając ulgę, prędko sięgnął po butelkę wody z lodówki i pobiegł za nim na górę. W ciszy szli przez korytarz, aż w końcu dotarli do pokoju przeznaczonego dla chłopców Akihito. Gdy otwarli drzwi, zastali Makoto, który siedział na swoim łóżku, najwyraźniej czekając na ich powrót.

- Jak bawiłeś się z Panem, Lu? – zapytał a w jego tonie pojawił się chłodny podtekst.

Lu wstrzymał oddech, czując jak narasta w nim zakłopotanie. W oczach przyjaciela dostrzegł coś, co sprawiło, że poczuł się nieswojo. Przez to zastanowił się dobrze, czy powinien zdradzać mu, jak cudowny wieczór przeżył z Panem? Może lepiej było skłamać...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz