Opis

Mick nie spodziewał się, że wakacyjny wyjazd z przyjacielem do kasyna w Seulu skończy się w taki sposób. Kyleb nierozważnie zaciągnął ogromny dług u właściciela, będąc naiwnie pewnym, że się odegra. Okropnie się jednak przeliczył. Tylko dlaczego Mick ma ponieść konsekwencje głupoty przyjaciela? I dlaczego cena, którą muszą zapłacić jest tak wysoka? Właściciel kasyna sprzeda ich na aukcji niewolników, by odzyskać choć część należnej mu kwoty. Książka przedstawia w realny sposób jak mogłaby wyglądać relacja współczesnego Pana i niewolnika. Jest brutalna i pełna okrucieństwa, bez cukierkowego pudrowania. Historia jest jak najbardziej fikcyjna, co chyba muszę zaznaczyć, bo nie wszyscy ogarniają xD Powieść 18+ Przemoc, sex i gore

2.01.2025

71.

Mick siedział przy biurku, skupiając się na porządkowaniu kalendarza Drake’a, w którym jak zwykle zaszły drobne zmiany, bo przecież nie potrafił on trzymać się jasno ustalonego planu. Po śniadaniu z drugą żoną wuja, której ewidentnie nie znosił i to z wzajemnością, Drake uznał, że jest zmęczony i nie ma ochoty na więcej pracy dzisiejszego dnia. Mick rozumiał go, bo sam czuł się potwornie zmęczony po spotkaniu z tą apodyktyczną, nadętą suką, ale jednocześnie nie rozumiał tego bezpośredniego podejścia do obowiązków. Czy Pan nie miał na głowie całej firmy i do tego śledztwa w sprawie zamachu, które swoją drogą utknęło w martwym punkcie?

- Dzieciak – Mick prychnął pod nosem, gdy nagle zadzwonił telefon.

Podniósł słuchawkę i przyjął ton profesjonalnej sekretarki.

- Biuro Drake’a Nakamura, w czym mogę pomóc? – zapytał.

Z drugiej strony odezwał się spokojny, głęboki głos.

- Takeda Miyazaki. Chciałbym spotkać się z panem Nakamurą na neutralnym gruncie, aby przedyskutować pewną niecierpiącą zwłoki sprawę – mężczyzna oznajmił z pełną powagą.

Mick uniósł brew, przytrzymując telefon ramieniem a jednocześnie wpisał nazwisko „Takeda Miyazaki” w komputerową bazę kontaktów. Poprosił rozmówcę o chwilę cierpliwości, przeglądając informacje. Znalazł tylko krótką notatkę: Właściciel sieci hoteli w południowej Japonii. To nie mówiło wiele, ale nie wzbudzało podejrzeń. Mick postanowił zaaranżować spotkanie.

- Mogę zaproponować najbliższy piątek o czternastej, panie Miyazaki – zaproponował, nie odrywając wzroku od ekranu.

Rozmówca zawahał się wyraźnie. Mick bez trudu wyczuł jego niezdecydowanie.

- Jeśli ten termin panu nie odpowiada, mogę zaproponować dopiero poniedziałek wieczorem – uprzedził.

- Nie, piątek mi pasuje – Takeda odpowiedział szybko, jakby decyzja była nagła. – Dziękuję za pośpiech

- W takim razie, czy będzie potrzebna sala konferencyjna, czy mogę zasugerować restaurację? – Mick spytał, nie wiedząc zbytnio jaki charakter ma mieć to spotkanie.

- Restauracja będzie w porządku, ale tak jak mówiłem, na neutralnym terenie – zaznaczył od razu pan Miyazaki.

- Em… - Mick zawahał się. – Nie bardzo rozumiem co…

Ten no Yama niedaleko dworca Akabane będzie idealna – Takeda przerwał mu, proponując miejsce.

Mick wpisał je pospiesznie w komputer, ale nie pojawiło się żadne wyszukanie. Wiedział, że Drake ma swoje miejsca do załatwiania interesów, czy podobnych kurtuazyjnych spotkań z inwestorami. Nie był pewien, czy może zrobić rezerwację w innym.

- W takim razie do końca dnia potwierdzę jeszcze miejsce spotkania, panie Miyazaki – stwierdził zachowawczo.

Mężczyzna burknął coś niezrozumiałego po drugiej stronie słuchawki, ale podziękował uprzejmie i rozłączył się. Mick odłożył telefon, westchnął, przeciągnął dłonią po twarzy i oparł się wygodniej na krześle. Czuł lekkie zmęczenie, które od rana tylko narastało. Tabletki przeciwbólowe, które brał na połamane palce, wywoływały u niego uczucie skołowania, więc próbował je ograniczać. Jednak praca biurowa wymagała zaangażowania ręki a to było bolesne.

Spojrzał na ortezę, która ciasno obejmowała jego dłoń. Zacisnął zęby, próbując skupić się na czymś innym. Ostatnie dwa dni były względnie spokojne, co pozwoliło mu dojść do siebie. Jednak wspomnienia z ostatniej nocy w posiadłości Akihito wciąż wracały do niego w najmniej spodziewanych momentach, jak cienie przemykające na skraju świadomości.

Potarł skronie, wracając myślami do rozmowy. Nazwisko Miyazaki nie kojarzyło mu się z niczym szczególnym, ale skoro był właścicielem sieci hoteli, mógł być jednym z tych wpływowych ludzi, z którymi Drake lubił się spotykać, lub których należało trzymać na dystans.

Neutralny grunt – powtórzył w myślach, zastanawiając się, co może kryć się za tym określeniem.

Przez chwilę zastanawiał się, czy powinien od razu powiedzieć o rozmowie Drake’owi, ale wiedział, że Pan jest teraz zajęty innymi sprawami. Westchnął ponownie i wrócił do wprowadzania danych do systemu, jednocześnie starając się ignorować bolesne pulsowanie w dłoni.

Po paru minutach usłyszał jak drzwi pokoju się otwierają a do środka wszedł Misaki. Mężczyzna niósł w ręku plik dokumentów i szedł energicznie w stronę biura.

- Szef jest u siebie? – spytał.

- Jest – Mick odparł bez większego zainteresowania. – Ale lepiej tam nie wchodź, bo jest z nim pan Akihito – uprzedził.

Misaki, który już sięgał po klamkę, natychmiast zastygł w miejscu. Cofnął rękę i zrobił krok w tył.

- Dzięki za ostrzeżenie – rzucił, odwracając się od drzwi.

Zamiast jednak wyjść, przysiadł na brzegu biurka Mick’a, spoglądając na niego z uwagą.

- Dajesz sobie radę? Wyglądasz nieciekawie – zauważył, wskazując na blade policzki i zmęczony wyraz twarzy chłopaka.

Mick wzruszył ramionami, zbywając pytanie.

- Żyję – odparł, zerkając na ekran telefonu. – Jak już tu jesteś to mam do ciebie pytanie. Mogę umówić Drake’a na spotkanie w innym miejscu niż te wyznaczone na liście?

Misaki uniósł brew, wyraźnie zainteresowany.

- Pokaż gdzie - polecił.

Mick podał mu nazwę restauracji i lokalizację. Ochroniarz zastanowił się przez chwilę, stukając palcem w blat biurka.

- Nie widzę problemu – powiedział w końcu. – Ale lepiej nie odkładaj rezerwacji na ostatnią chwilę. Upewnij się też, że mają stolik VIP, żeby nikt nie przeszkadzał – polecił.

Mick skinął głową i natychmiast znalazł numer do restauracji. Po krótkiej rozmowie udało mu się zarezerwować stolik na nazwisko Nakamura na wskazaną godzinę. Wysłał więc potwierdzenie spotkania do pana Miyazaki, żeby o tym nie zapomnieć. Odkładając telefon, poczuł, że Misaki przygląda mu się z lekkim uśmiechem.

- Co? – zapytał, marszcząc brwi.

Mężczyzna wskazał na jego telefon, na którego tapecie znów widniał ptasznik, tym razem stojący na tylnych odnóżach i gotów do ataku.

- Przestałeś już myśleć o głupotach?

Mick spojrzał na niego, od razu rozumiejąc, do czego ten pije.

- Sam powinieneś wiedzieć, skoro inwigilujesz mi telefon – odpowiedział z przekąsem.

Misaki uśmiechnął się lekko, jakby wcale nie zaprzeczał.

- Chciałem się tylko upewnić – powiedział, po czym pochwalił go tonem, jakby rozmawiał z dzieckiem.

Na odchodnym zostawił na biurku małą czekoladkę i zanim Mick zdążył zareagować, poczochrał mu włosy.

- Hej, nie jestem dzieckiem! – zawołał za nim Mick, poprawiając włosy z irytacją.

Ochroniarz tylko machnął ręką na pożegnanie, znikając za drzwiami. Mick spojrzał na czekoladkę marszcząc brwi, ale ostatecznie odpakował ją i zjadł, wciąż z naburmuszoną miną.

- Idiota – pomyślał, ale czekolada okazała się zaskakująco smaczna i wywołała lekki uśmiech na jego twarzy.

Wyraz ten jednak prędko zniknął, gdy kolejna osoba zakłóciła jego pracę. Był to Kaoru, niosący parującą filiżankę kawy.

- Dla szefa – rzucił, spoglądając na Mick’a z tym samym chłodnym wyrazem twarzy, który zawsze wywoływał w nim irytację.

Mick przybrał sztuczny uśmiech.

- Śmiało, wchodź – powiedział uprzejmie, jakby nie pamiętał, że Drake wyraźnie zakazał przeszkadzać sobie, jeśli budynek się nie wali albo ktoś nie umiera.

Kaoru przyda się mała lekcja – pomyślał, przypominając sobie poranne wydarzenia.

Mick miał problem z uruchomieniem jakiegoś programu i nie było nikogo w zasięgu ręki, kto mógłby mu pomóc. W akcie desperacji poprosił więc Kaoru, skoro wcześniej to on był sekretarzem Drake’a i ogarniał to wszystko co teraz robił Mick.

Chłopak co prawda mu pomógł, ale nie omieszkał przy tym rzucić kilku złośliwych uwag i pokazać swoją wyższość. Kaoru był wiecznie naburmuszony z powodu utraty stanowiska i poniżenia, jakie się z tym wiązało. Nieustannie dawał mu to odczuć.

Mick spojrzał za nim z złośliwą satysfakcją, jakby obserwował niewinnego skazańca, który wkracza na szubienicę. Kaoru, niczego nieświadomy, pewnym krokiem podszedł do drzwi gabinetu, zapukał i wszedł do środka, nie czekając na odpowiedź.

Cisza trwała zaledwie kilka sekund. Następnie przez uchylone drzwi dobiegł podniesiony głos Drake’a.

- Naprawdę jesteś tak tępy, Kaoru?! Nie mówiłem, żeby mi nie przeszkadzać?! – ryknął.

Chwilę później w tle dało się słyszeć śmiech Akihito.

- Kawa to może być śmiertelnie pilna sprawa – wtrącił z rozbawieniem, najwyraźniej doskonale się bawiąc.

Drzwi trzasnęły z hukiem a Kaoru wypadł z biura niemal w podskokach, cały mokry od kawy, którą jeszcze chwilę temu niósł tak dumnie. Jego włosy i koszula przesiąkły ciemną cieczą a w jego oczach błyszczała furia. Rzucił Mick’owi spojrzenie pełne czystej nienawiści, ale nie powiedział ani słowa. Odwrócił się na pięcie i wyszedł z pomieszczenia, zdejmując przemoczoną bluzę.

Mick, który przez cały ten czas starał się utrzymać powagę, bezgłośnie zaśmiał się pod nosem. Teraz mógł wrócić do pracy i to z o wiele lepszym humorem.


Drake zirytowany strzepnął z marynarki drobne krople kawy, które zdążyły zniszczyć jego nieskazitelny wygląd. W końcu, nie mogąc już tego znieść, zsunął marynarkę z ramion i rzucił ją na biurko z frustracją.

- Kurwa, ten dzieciak naprawdę mnie wykończy – mruknął, siadając na kanapie obok Akihito, który wciąż chichotał z całej sytuacji.

- Dziwię się, że jeszcze go nie wypierdoliłeś – stwierdził Aki, ocierając łzy rozbawienia z kącików oczu.

Drake wzruszył ramionami.

- Zatrudniłem go, bo ktoś mnie o to poprosił. Nie wnikaj. Ale serio, jestem coraz bliżej wyrzucenia go na zbity ryj – stwierdził.

Akihito poklepał go uspokajająco po policzku, pochylając się lekko w jego stronę.

- No już, już. Spokojnie, bo ci pikawa wysiądzie

Drake westchnął, uśmiechając się niemrawo.

- Jakby to było takie proste

Aki spojrzał na zegarek a wyraz jego twarzy nagle się zmienił. W jego oczach pojawił się błysk podekscytowania.

- Bądź cicho – powiedział, sięgając po swojego laptopa. – to zobaczysz coś fajnego

Drake uniósł brew, z zaintrygowaniem obserwując, jak Akihito otwiera laptopa i loguje się na konferencję wideo. Po chwili na ekranie pojawił się Kaito Yamaguchi, który wiercił się niepewnie w biurowym fotelu.

- Witaj, Książę – powiedział nieśmiało, zerkając nerwowo gdzieś w bok.

Akihito uśmiechnął się do niego ciepło a jego głos przybrał łagodny ton.

- Zrobiłeś to, co ci kazałem? – zapytał.

Kaito przygryzł dolną wargę, wyraźnie spięty, ale skinął głową.

- Tak, jestem w sali konferencyjnej w firmie… Nie zamknąłem drzwi jak kazałeś… Boję się – wyznał niemal szeptem a jego oczy zaszkliły się lekko.

- Spokojnie, nikt nie wejdzie, jeśli kazałeś sobie nie przeszkadzać – powiedział Akihito, zachęcając go delikatnie. – Śmiało, Kaito. Możesz zaczynać

Chłopak wziął głęboki oddech a jego dłonie drżały, gdy wstał i zaczął rozpinać płaszcz. Po chwili zsunął go z ramion. Drake nie mógł uwierzyć własnym oczom, gdy okazało się, że pod spodem Kaito miał na sobie elegancką, damską bieliznę. Koronkowy komplet z podwiązkami i pończochami.

Akihito zagwizdał z uznaniem.

- Wyglądasz wspaniale – pochwalił go a w jego głosie dało się słyszeć szczery podziw.

Kaito uśmiechnął się niepewnie, choć jego wzrok cały czas wędrował w stronę niezakluczonych drzwi sali konferencyjnej.

- Dziękuję, Książę – powiedział cicho.

- Na co czekasz? Dalej – polecił Akihito spokojnym tonem.

Chłopak skinął głową i zaczął nieśmiało przesuwać dłońmi po swoim ciele, jakby próbował zebrać się na odwagę. Drake, który do tej pory milczał, wpatrywał się w ekran z kompletnym niedowierzaniem. W miejscu, w którym siedział, kamera go nie łapała, więc pozostawał niewidoczny.

- Co do cholery…? – mruknął cicho, ale Akihito nawet na niego nie spojrzał, całkowicie pochłonięty widokiem Kaito.

- Masz ze sobą zabawkę, którą ci zostawiłem? – zapytał z wyraźnym zainteresowaniem.

Kaito odwrócił się, przesuwając pasek stringów na bok, by pokazać metalową zatyczkę analną z ozdobnym końcem.

- Tak, mam – powiedział, czerwieniąc się jak burak.

Akihito uśmiechnął się szeroko.

- Świetnie. Spisałeś się, Kaito – pochwalił go znów.

Sięgnął po telefon i uruchomił aplikację, której interfejs Drake zdążył zauważyć kątem oka. Po chwili Kaito podskoczył z piskiem, zakrywając dłonią usta, gdy zatyczka zaczęła kopać go krótkimi dawkami prądu, na przemian z wibracjami.

- Spokojnie, oddychaj – powiedział Akihito z rozbawieniem. – To dopiero początek

Drake przewrócił oczami, przecierając dłonią twarz.

- Aki, jesteś popieprzony – stwierdził bezgłośnie, ale skupił się na obrazie chłopaka na ekranie.

Akihito wpatrywał się w ekran laptopa z błyskiem w oku, widząc, jak Kaito przesuwa dłońmi po torsie, delikatnie unosząc skąpy, koronkowy stanik. Chłopak pocierał swoje sutki z nieśmiałością a jednocześnie z widoczną determinacją, by spełnić każde polecenie Akihito. Jego ruchy były subtelne i zmysłowe, jakby nie robił tego pierwszy raz.

- Dobrze, Kaito – Aki nie szczędził chłopakowi pochwał, jednocześnie przesuwając palcem po ekranie telefonu, by zmieniać ustawienia zabawki, którą ten miał w sobie.

Kaito wciągnął gwałtownie powietrze, gdy nagle poczuł intensywniejsze wibracje. Z trudem utrzymywał się na nogach, aż w końcu usiadł w fotelu, wyraźnie zbyt rozedrgany, by stać dłużej.

- Rozłóż nogi – Akihito powiedział spokojnym, ale stanowczym tonem. – Nic nie widzę

Kaito spojrzał na niego z niemym błaganiem, ale w końcu uległ. Założył nogi na podłokietniki fotela, eksponując swoje krocze. Jego spojrzenie utkwiło w majteczkach, które z ledwością ukrywały jego pęczniejący członek. Koronka zaczęła się naprężać a główka wystawała już ponad krawędź materiału.

Akihito uśmiechnął się szeroko, widząc jego erekcję.

- Pamiętaj, Kaito – przypomniał z wyraźną przyjemnością w głosie. – nie wolno ci się tam dotknąć

Chłopak pokiwał gorliwie głową z trudem odrywając wzrok od własnego ciała. Zamiast tego wrócił do pieszczenia swoich sutków, zamykając oczy i próbując skupić się na dotyku własnych dłoni.

Tymczasem aplikacja w telefonie Akihito nieustannie zmieniała rytm wibracji zabawki. Kaito zaczął drżeć na całym ciele a jego biodra unosiły się mimowolnie w odpowiedzi na nowe bodźce. Z każdym elektrycznym impulsem zaciskał palce stóp, próbując stłumić wydobywające się z jego ust jęki.

- Jeśli wytrzymasz jeszcze trochę za chwilę pozwolę ci użyć dilda – powiedział Aki z lekkim uśmiechem.

Chłopak odruchowo wciskał się plecami w fotel, jakby próbował znaleźć w nim oparcie przed falą przyjemności, która zdawała się go pochłaniać. Jego twarz była zarumieniona a na czole perliły się krople potu. Robił wszystko, by tłumić krzyki, bo wciąż nerwowo zerkał w stronę drzwi, obawiając się, że ktoś może nagle wejść do sali konferencyjnej, zaniepokojony dziwnymi odgłosami.

Akihito patrzył na ekran z zadowoleniem, widząc zmęczenie, podniecenie i determinację malujące się na twarzy młodego Yamaguchi. Głos księcia stał się miękki, ale wciąż wibrował nutą autorytetu.

- Jestem z ciebie dumny – powiedział, przesuwając wskaźniki w aplikacji coraz wyżej.

Kaito zadrżał, gryząc się w zgięty palec, by powstrzymać dźwięki, które chciały wyrwać się z jego gardła.

- Dla ciebie Książe… wytrzymam… - wyszeptał drżącym głosem, choć oczy mu się szkliły.

Akihito uśmiechnął się, jakby w geście uznania.

- Wiem, że dasz radę – zapewnił i nagle przesunął wskaźniki do maksimum.

Kaito niemal krzyknął, wijąc się w fotelu. Zacisnął dłonie na podłokietnikach, aż jego knykcie zbielały od siły uścisku. Walczył z samym sobą, próbując nie złożyć nóg ani nie dotknąć miejsc, które pulsowały niemal nieznośnie od intensywnej stymulacji.

- Nie wolno ci dojść – powiedział Akihito z rozbawieniem obserwując reakcje chłopaka. – Wytrzymaj

Kaito zaczął cicho błagać, ale jego słowa były nieskładne. Nawet nie potrafił wyartykułować o co prosi, ledwie łapiąc oddech między spazmami. Aki zaśmiał się lekko, pochylając się do przodu.

- Jeśli zdołasz wypchnąć zabawkę, to ci odpuszczę – oznajmił a jego ton był jednocześnie wyzwaniem i zachętą.

Kaito spojrzał na niego zszokowany, ale po chwili skinął głową. Powoli odwrócił się na klęczki, odwracając tyłem do kamery. Jego biodra uniosły się a on zaczął przeć z całych sił, próbując pozbyć się zatyczki.

Akihito patrzył na ekran z fascynacją, widząc, jak jego kwiat się otwiera, napięty od wysiłku. Wibracje i elektryczne strzały wciąż trwały, sprawiając, że Kaito drżał na całym ciele, ale jego determinacja była nieugięta. Po kilku próbach zatyczka wreszcie wysunęła się i upadła na podłogę z cichym stuknięciem.

Kaito opadł zdyszany w fotel a jego ramiona unosiły się i opadały w rytm przyspieszonego oddechu. Krople potu lśniły na jego ciele a jego twarz była czerwona od wysiłku. Akihito uśmiechnął się z satysfakcją.

- Wiedziałem, że dasz radę – stwierdził i wyłączył aplikację, przez co zabawka zamarła w miejscu. – Teraz czas na nagrodę. Możesz użyć dilda– oznajmił.

Kaito potrzebował jednak chwili, by wyrównać oddech. Dopiero gdy się nieco uspokoił sięgnął po nową zabawkę i przymocował ją na krawędzi stołu, oblizując uprzednio przyssawkę. Zanim jednak zaczął, odsunął kamerę tak, by jego ruchy były bardziej widoczne. Spojrzał na Akihito przez ekran, szukając kolejnego przyzwolenia. Książę uśmiechnął się lekko na zachętę.

Chłopak pochylił się i wylizał lubieżnie dildo o kształcie prawdziwego członka we wzwodzie, żeby je nawilżyć. Zrobił to szybko i sprawnie, ale jednocześnie elegancko. Ocierając wargi odwrócił się, złapała pośladki, rozchylając je i nadział się na zabawkę, bez większych trudności.

Akihito przesunął ręką po swoim udzie, czując jak sam zaczyna się podniecać. Drake wyglądał na równie zafascynowanego tym niecodziennym pokazem. Aki posłał mu dyskretny uśmiech, korzystając z tego, że obiekt ich rozrywki jest odwrócony tyłem i nie widzi ekranu. Jednocześnie oni, widzowie, nie widzieli najważniejszego punktu.

- Kaito, znów niewiele widzę. Odwróć się – poczuł chłopaka.

Ten posłusznie przeprosił, przesuwając kamerę jeszcze dalej, by ukazać więcej. Widać było, jak stara się przełamać własną nieśmiałość, ale wciąż pozostawał skupiony na tym, by spełnić oczekiwania księcia. Wspiął się na stół i usiadł na zabawce, będąc przodem do kamery, tak, by wszystkie jego wdzięki były idealnie widoczne.

- Teraz lepiej – pochwalił go książę, widząc, jak chłopak zaczyna działać z większą pewnością siebie.

Jego ruchy stały się płynne i zdecydowane a w jego spojrzeniu pojawiła się pewna iskra, która wskazywała, że zaczyna przełamywać bariery. Kaito pojękiwał cicho, oblizując własne palce z rozognionym spojrzeniem, podskakując na zabawce, jakby zupełnie zapomniał, że w każdej chwili może zostać przyłapany na tym sprośnym zachowaniu. Przyjemność kompletnie nim owładnęła.

Wyprężył się i mokrymi od śliny palcami sięgnął do swojego krocza, mając wreszcie przyzwolenie na podarowanie sobie przyjemności. Drugą dłonią pieścił sutki, przygryzając co chwilę zmysłowo wargę.

Akihito z zainteresowaniem przyglądał mu się a na jego twarzy błąkał się lekki uśmiech. Chłopak wyglądał niesamowicie w koronkowej bieliźnie, która podkreślała jego smukłą, androgeniczną sylwetkę. Jasna skóra Kaito kontrastowała z czernią materiału, nadając mu niemal artystycznego wyrazu, jakby jego ciało było dziełem sztuki stworzonym z niezwykłą precyzją.

Fizyczny wysiłek uwypuklił delikatnie zarysowane mięśnie na jego torsie i brzuchu. Choć Kaito miał łagodną, nieco chłopięcą budowę, ten subtelny akcent męskości dodawał mu magnetyzmu. Linia mięśni na jego ramionach i udach stała się wyraźniejsza, tworząc idealną równowagę między kruchością a siłą.

Akihito przechylił głowę, delektując się tym widokiem. Uwielbiał ciała, które łączyły w sobie lekkość i formę. Dlatego często podczas sesji z chłopcami często zaczynał od ćwiczeń. Krótkiego treningu, który wzmacniał ich sylwetki i nadawał im pożądany wygląd. Wysiłek zawsze zmieniał ich ciała w coś jeszcze piękniejszego a on nigdy nie mógł oderwać od nich wzroku w takich chwilach.

Kaito wyglądał teraz dokładnie tak, jak sobie wyobrażał, kiedy kupował dla niego tę bieliznę. Idealna harmonia delikatności i zdecydowania, niemal ucieleśnienie jego estetycznych upodobań.

Jest piękny – pomyślał, przesuwając palcem po ekranie laptopa, by ponownie zmienić perspektywę kamery, obserwując, jak jego słowa i działania odzwierciedlają się w zachowaniu chłopaka.

Zerknął na przyjaciela, który z podobnym zaangażowaniem obserwował ekran i przez głowę przemknęła mu pewna myśl. Przecież Kaito znał i jego. Co prawda poznali się w nieco trudnych okolicznościach, ale złe wrażenie łatwo można było zatrzeć, przy odrobinie wysiłku. Ten chłopak nie należał do żadnego z nich i mogliby się bez problemu nim podzielić. Akihito aż poczuł mrowienie w podbrzuszu na myśl, że mógłby posuwać Kaito, gdy ten obciągałby w tym samym czasie Drake’owi.

Uśmiechnął się szeroko, stwierdzając, że musi prędko spełnić tę fantazję. Ale żeby tego dokonać, musi ich do siebie jakoś zbliżyć. Może mały Kaito wybierze się więc z nimi jutro na obiad? Tak, to może być dobry początek.


Drake wstał z kanapy i sięgnął po butelkę whisky z barku, wlewając bursztynowy płyn do dwóch szklanek. Pokaz z udziałem Kaito już się zakończył, gdy chłopak ładnie zlizał własne nasienie z masywnego stołu, pod dyktando Akihito, który nie szczędził mu pochwał. Wspomnienie tego niecodziennego spektaklu wciąż wisiało w powietrzu, przez co obaj mężczyźni zdawali się pozostawać w nastroju do zabawy.

Drake wręczył jedną ze szklanek Akihito i usiadł obok niego na kanapie, leniwie upijając pierwszy łyk.

- Więc to tym zajmowałeś się przez ostatnie dni? – spytał, unosząc brew z lekkim uśmiechem.

Akihito wzruszył ramionami z rozanielonym uśmiechem na twarzy.

- Można tak powiedzieć. Chyba niechcący odkryłem mały skarb, wiesz – przyznał, po czym upił łyk whisky.

Drake przewrócił oczami i rozsiadł się wygodniej.

- Ale żeby ten gówniarz od Yamaguchich? – powiedział z niedowierzaniem.

- No co ja mogę, że jest niski jak lubię i ogólnie uroczy? – Aki prychnął, unikając mimowolnie spojrzenia przyjaciela.

- Tylko błagam, nie wciągaj go do swojego domowego haremu. Jego zniknięcie nie byłoby już tak proste do zatuszowania, jak pierwszych lepszych dzieciaków bez nazwiska – brunet zastrzegł, obawiając się, że nowa fascynacja Akihito może źle się skończyć.

Akihito zaśmiał się szczerze.

- Nie martw się. Ten okaz jest o wiele ciekawszy na wolności – odparł z rozbawieniem.

Drake odetchnął ciężko a jego wyraz twarzy zmienił się na poważniejszy. Spojrzał na blondyna i zadał pytanie, które od jakiegoś czasu krążyło mu po głowie.

- Więc… co robimy dalej z tym śledztwem? Bo chyba po to tu jesteś, prawda? – mówiąc odstawił pustą szklankę na stolik i uzupełnił ją ulubionym alkoholem.

- Owszem – Aki przyznał, pochmurniejąc od razu.

Przez chwilę obracał szklankę w dłoniach, zanim kontynuował.

- Ryu nie daje mi z tym spokoju – poskarżył się w końcu. – A ja chciałbym się już pozbyć tej cholernej ochrony. Czuje się jak więzień we własnym domu

Drake zmarszczył brwi, wyraźnie się nad czymś zastanawiając.

- Przepraszam, że to trwa tak długo – powiedział z wyraźnym poczuciem winy. – Ale nie mamy żadnego punktu zaczepienia. Jedyne, co mogę zrobić, to zaryzykować i zrobić z siebie przynętę - stwierdził.

Wiedział, że już tego próbował, po postrzale i na niewiele się to zdało, ale wówczas stawka nie była tak wysoka jak obecnie. Aki spojrzał na niego, nie wyglądając na przekonanego. Długo wpatrywał się w niego z namysłem, aż w końcu westchnął i pokiwał głową.

- Wiesz, ufam twoim decyzjom i osądowi, ale… - odchrząknął i usiadł prosto z całkowitą powagą. - Jeśli dasz się zabić, znajdę twojego trupa, przywrócę cię do życia i skopię ci dupę – oznajmił bez cienia wahania.

Drake zaśmiał się cicho, widząc determinację przyjaciela. Aki przyciągnął go do siebie i mocno przytulił, dając tym gestem wyraz swoich uczuć.

- Spokojnie, dam sobie radę – zapewnił Drake, opierając się na chwilę o ramię blondyna.

Po chwili ciszy, w której obaj delektowali się ciepłem własnej bliskości, Drake uniósł głowę i zerknął na Akihito.

- Jeśli jednak coś mi się stanie… możesz zająć się Mick’iem? – zapytał lekkim tonem, w którym jednak nie krył się żaden żart.

Akihito zdzielił go otwartą dłonią w tył głowy, mrużąc oczy.

- Przestań pierdolić głupoty, bo sam cię zaraz zabiję! – warknął wściekle.

Jednak zaraz po tym wybuchnął śmiechem. Drake dołączył do niego, choć w ich wesołości dało się wyczuć pewną powściągliwość, jakby nie do końca było się z czego śmiać. Mimowolnie nastrój panujący w biurze stał się ciężki i poważny.

- Mówię serio, uważaj na siebie, dobrze? – Aki poprosił cicho.

Drake skinął głową.

- No przecież wiem – odburknął niechętnie.

Obaj znów sięgnęli po swoje szklanki i upili whisky, patrząc na siebie z mieszanką zrozumienia i troski. To był ten rodzaj przyjaźni, który pozwalał im mówić niewiele a mimo to rozumieć się doskonale.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz