Opis

Mick nie spodziewał się, że wakacyjny wyjazd z przyjacielem do kasyna w Seulu skończy się w taki sposób. Kyleb nierozważnie zaciągnął ogromny dług u właściciela, będąc naiwnie pewnym, że się odegra. Okropnie się jednak przeliczył. Tylko dlaczego Mick ma ponieść konsekwencje głupoty przyjaciela? I dlaczego cena, którą muszą zapłacić jest tak wysoka? Właściciel kasyna sprzeda ich na aukcji niewolników, by odzyskać choć część należnej mu kwoty. Książka przedstawia w realny sposób jak mogłaby wyglądać relacja współczesnego Pana i niewolnika. Jest brutalna i pełna okrucieństwa, bez cukierkowego pudrowania. Historia jest jak najbardziej fikcyjna, co chyba muszę zaznaczyć, bo nie wszyscy ogarniają xD Powieść 18+ Przemoc, sex i gore

27.09.2024

32.

Dźwięk wokół był przytłumiony, jakby przykrywała go szklana kopuła. Mick gapił się w podłogę, widząc jednocześnie jak Drake zapina na jego nadgarstkach skórzane, sztywne obejmy. Brzdęknięcia stukającego o siebie metalu klamr i skrzypiący odgłos napinanej skóry były odległe, jakby dochodziły z innego pokoju. Jego wzrok również nie działał, jak powinien. Krawędzie widzianego obrazu rozmywały się. Słyszał polecenia Pana, ale brzmiały jak wypowiadane spod tafli mętnej, ciężkiej wody. Mimo to rozumiał ich treść. Jego ciało reagowało automatycznie, gdy kładł się na łóżku na plecach, jak zostało mu rozkazane.

Drake unieruchamiał go metodycznie ręce przykuwając do ramy łóżka. Chłopak wzdrygnął się przy kontakcie z zimnym metalem, ale pozostał bierny, pozwalając wyczyniać z sobą, co tylko Pan chciał. Mężczyzna przeszedł więc do nóg, zakładając mu na kostki i uda kolejne obręcze. Spiął je ze sobą sprawiając, że nogi chłopaka musiały pozostać zgięte. Między nimi umocował pałąk, który uniemożliwiał złączenie ze sobą nóg. Mick musiał więc w tej pozycji prezentować się przed nim w całej swej okazałości. Jego członek drgał lekko, pod wpływem dotyku Pana.

Drake złożył na jego ustach namiętny, natarczywy pocałunek nim nasunął mu na oczy opaskę, która pogrążyła go w nieprzeniknionej ciemności, będącej paradoksalnie kakofonią barw. Mick widział pod powiekami kolorowe mandale, rozchodzące się promieniście od ludzkiej postaci, na którą patrzył ułamek sekundy wcześniej, na tle jaskrawego oświetlenia. Powidok rzeczywistości.

Utrata tak podstawowego zmysłu wyostrzyła w nim pozostałe. Słyszał delikatny szelest pościeli, gdy Drake poruszał się wokół niego. Nieodparty szmer klimatyzacji i odgłos własnego, trzepoczącego się w piersi serca. Czuł delikatną nutę perfum Drake'a, której nie zdołał zmyć prysznic. Dotyk Pana był stanowczy, ale nie okrutny. Jego dłonie przesuwały się po jego unieruchomionym ciele, sprawdzając jakość więzów. Ten subtelny dotyk wprawiał Mick'a w drżenie wywołane oczekiwaniem.

Spodziewał się, że Pan posiądzie go z tradycyjną dla siebie brutalnością, podczas gdy głaskał go po torsie i podbrzuszu, wodząc po nich leniwie opuszkami palców. Mick nie był pewien, czy to mu się podoba, czy może wytrąca z równowagi. Przywykł do czegoś innego. Pan zwykle zacierał granice między bólem a przyjemnością, wymuszając na nim poddanie. Tak łagodny dotyk sprawiał, że Mick czuł się zagubiony, jakby unosił się pośród mgły albo stąpał na oślep po nieznanym gruncie. Świat wręcz skurczył się do tej chwili. Do odczuć jego własnego ciała, które drgało i napinało się pod cudzym dotykiem.

- Należysz do mnie – głos Drake'a przebił się przez zasłonę ciemności, niskim, władczym tonem, który przeszył Mick'a dreszczem.

Ciepły oddech owionął mu ucho, ale momentalnie zniknął, pozostawiając go z uczuciem dziwnego niedosytu. Szarpnął się przez to w swoich kajdanach, ale te pozostały nieustępliwe. Dotyk na twarzy nieco go uspokoił, ale pełen namiętności pocałunek pobudził. Z ust wyrwał mu się pełen zaskoczenia jęk, gdy jego budzący się do wzwodu członek został nieoczekiwanie czymś ściśnięty. Poznawał to uczucie. Pan założył mu pierścień erekcyjny, by go dręczyć, odmawiając spełnienia.

Mick sapnął z irytacją i było to wszystko na co mógł sobie pozwolić w obecnym położeniu. Jego obrona została przełamana dawno temu i nie zamierzał udawać, że jest inaczej. Sprzeciw rodził jedynie więcej cierpienia, a tego miał już stanowczo dość. Zadrżał ponownie, gdy Pan musnął jego krocze i zajął się twardniejącym sutkiem. Pocierał go i podszczypywał aż chłopak zaczął piszczeć, usiłując uciec spod jego dotyku. Nie był jednak w stanie, ale nie zamierzał długo znęcać się nad jego sutkami.

Nagle Mick usłyszał charakterystyczny odgłos przesuwania zębatego kółeczka w pilocie. Wstrzymał oddech, spodziewając się elektrycznego wstrząsu, ale poczuł nieoczekiwaną falę przyjemności, która wibracjami rozchodziła się od jego lędźwi. Zacisnął szczęki, by nie wydać z siebie tego żałosnego, płaczliwego odgłosu, ale ciało przestało go słuchać, tak łatwo otumanione rozkoszą. Jego głos niósł się po apartamencie.

Drake ujął jego członek i przez chwilę stymulował go dodatkowo aż w pełni stanął na baczność a główka zalśniła od preejakulatu. Wówczas odsunął się i podniósł się z łóżka. Szelest sugerował, że otwarł paczkę nawilżanych chusteczek i oczyścił dłonie z jego wydzielin.

- Właśnie dostałem wiadomość, że właściciel tego przybytku zaprasza mnie na drinka – Drake zakomunikował, kręcąc się po apartamencie w te i z powrotem.

Dźwięki zdradzały, że naprawdę szykował się do wyjścia. Mick starał się sobie wmówić, że tylko mu się wydaje. Przecież Pan nie mógł go tak zostawić. A może zamierzał go uwolnić i zabrać ze sobą w takim stanie, żeby jeszcze bardziej go zgnębić?

- Sporym nietaktem byłoby mu odmówić, więc wrócę za godzinę Mick'i. Do tego czasu bądź grzeczny i nie spuszczaj się, rozumiesz? – Drake oznajmił chłodnym tonem.

- A-ale...- Mick chciał zaprotestować, ale usłyszał energiczne kroki i trzask drzwi.

Pan na prawdę zostawił go związanego, z wibrującą zabawką na członku! Ogarnęła go fala wściekłości i paniki. Zaczął wrzeszczeć, szarpiąc się bezsilnie.

- Panie! Drake! – krzyczał coraz bardziej histerycznym. – Ty skurwielu, wracaj tu! Słyszysz mnie?!

Drake jak najbardziej go słyszał. Przysiadł cicho na brzegu szafki i z perfidną satysfakcją obserwował jego zmagania. Mick wił się pokracznie, usiłując wyswobodzić skrępowane ciało. W miarę mijania kolejnych minut jego zapał słabł a krzyki zmieniały się w bezradne jęki. Skórzane kajdany obcierały mu nadgarstki, opaska przesiąkała jego łzami a skóra lśniła od potu. Mięsnie brzucha napinały się i rozluźniały przez narastające podniecenie, które nie znajdowało ujścia. Oddychanie przychodziło mu z coraz większym trudem, tak samo jak przełykanie. Gardło pewnie wyschło mu od krzyku.

Penis Mick'a drgał w konwulsjach, ściśnięty pierścieniem, którego jednostajne wibracje wręcz wwiercały mu się w mózg w ciszy jaka panowała w apartamencie. Nieznośna przyjemność przenikała każdą komórkę jego ciała doprowadzając go niemal na skraj szaleństwa.

- Panie... - wychlipał żałośnie pomiędzy przeciągłymi jękami.

Pewnie tracił poczucie czasu, uwięziony w tej chwili, w doznaniach, które były wręcz obezwładniające. Minęło raptem dwadzieścia minut a on zdawał się być na skraju wytrzymałości. Jego członek wyglądał na bardziej napęczniały niż zwykle a skurcze, które wstrząsały jego ciałem, sprawiały mu wyraźny ból, który coraz trudniej było mu znieść z godnością. Płakał już na całego, nie przejmując się, że smarki spływają mu po twarzy.

- D-drake... - zawołał go resztką sił, głosem tak rozpaczliwym i drżącym, że coś w nim pękło.

Wbrew wcześniejszemu założeniu, że rzeczywiście zostawi go tak na pełną godzinę, podszedł do łóżka i dotknął jego twarzy, chcąc zdjąć opaskę i sprawdzić, czy w ogóle jeszcze jest przytomny. Nie musiał tego jednak robić, bo chłopak krzyknął przestraszony, gdy tylko poczuł muśnięcie na policzku. Był przekonany, że na prawdę został sam. Nieoczekiwany dotyk przeraził go, ale jednocześnie natchnął nową energią. Oto pojawiła się szansa na ratunek.

- Sir! Panie! – zaczął wołać, z desperacją szukając głową jego ręki, którą zdążył już cofnąć. – Już dość... Błagam... To tak boli... - wychlipał.

Drake uśmiechnął się złośliwie i zlustrował jeszcze raz jego napięte ciało.

- Ależ jesteś niecierpliwy. Czy nie mówiłem ci już, że Pan ma pierwszeństwo, jeśli chodzi o przyjemność? – spytał, sięgając po leżący na pościeli lubrykant, którym nasmarował sobie członek.

Mick odetchnął, słysząc jego głos. Przez chwilę sądził, że subtelny dotyk mógł mu się tylko wydawać. Że mógł być wytworem umęczonego umysłu. Ale nie, Pan tu był, cały ten czas.

- To na co czekasz?! Przeleć mnie!- rozkazał wściekły. – Tylko proszę, pozwól mi też dojść... - poprosił dla odmiany cichym, rozpaczliwym tonem.

Wygiął się dziwnie na bok, bo inaczej nie potrafił, gdy poczuł, że coś go wypełnia. Czy to były palce mężczyzny? Tak, niespiesznie przygotowywał jego dziurkę do przyjęcia znacznie dorodniejszego członka. Dlaczego? Przecież nigdy dotąd nie wykazywał się troską w tym aspekcie. Zwykle po prostu się w niego wbijał, mając za nic jego ból. Ale może nie chciał go znów uszkodzić, po tak długiej przerwie? Nie, bardziej prawdopodobne było to, że po prostu chciał go jeszcze podręczyć. Wibracje w połączeniu ze stymulacją prostaty niemal pozbawiły go świadomości. Na szczęście, lub też nieszczęście, ból, który poczuł po chwili, nieco go ocucił.

Drake wszedł w niego wreszcie, ale ku jego rozpaczy wcale nie zaczął go ostro posuwać, żeby osiągnąć orgazm jak najszybciej i uwolnić go od tego cholernego pierścienia. Pan poruszał się w nim powoli a zaciśnięte z podniecenia mięśnie czyniły z tej rozkoszy istną torturę. Członek wchodził w niego do samego końca, podrażniając wszystkie zakończenia nerwowe i wycofywał się, pozostawiając jedynie narastającą frustrację. Mick nie mógł już tego wytrzymać. Tak jak cichego śmiechu Drake'a, który najwyraźniej świetnie się bawił jego kosztem.

- Szybciej, sir. Proszę... Nie mogę już... - błagał mając za nic swoją godność.

- Miała być godzina. Mamy jeszcze czas – stwierdził Drake, zerkając na zegarek.

Mick aż zawył z rozpaczy. Nie miał pojęcia, ile pozostało do upłynięcia tej koszmarnej godziny. Pięć, czy może czterdzieści minut? Usiłował poruszyć biodrami, żeby wymusić na mężczyźnie zwiększenie tempa, ale skórzane więzy niemal nie pozwalały mu się poruszyć, wpijając się boleśnie w jego rozpalone ciało.

Drake znów uraczył go swoim śmiechem, ale tym razem złapał go za nogi i przyciągnął chciwe do siebie. Wbił się w niego, od razu cofnął i wbił kolejny raz. Przyspieszał z każdym kolejnym pchnięciem, czerpiąc satysfakcję z widoku Mick'a, który jęczał pod nim głośno i bezwstydnie. Każde kolejne pchnięcie było mocniejsze, głębsze, coraz bardziej brutalne, ale w tym momencie chłopak tego właśnie potrzebował. Ostre ruchy Pana wprowadzały go w stan euforycznego bólu, mieszającego się z niewysłowioną przyjemnością.

Mick czuł, jak jego ciało coraz bardziej napina się pod wpływem intensywnych doznań. Każdy mięsień w jego ciele krzyczał o uwolnienie. Wibracje pierścienia na członku i penetracja sprawiały, że granica między bólem a rozkoszą zacierała się, rozmywała, aż przestała istnieć. Miał wrażenie, że zaraz eksploduje.

Drake poczuł, że Mick zbliża się do granicy wytrzymałości. Jego ciałem wstrząsały konwulsje, a twarz była niemal bordowa z wysiłku.

- Jeszcze chwila Mick'i. Wytrzymaj dla mnie. – wyszeptał mu drapieżnie do ucha.

Mick parsknął z niekontrolowanym rozbawieniem. Czy miał w ogóle jakiś wybór?! Czuł, jak Drake wbija się w niego raz za razem, coraz mocniej, coraz szybciej. Każde pchnięcie było jak wybuch wulkanu. Palący, rozrywający jego wnętrze. Oddech palił w płuca niemal go dławiąc.

Nagle Drake przyspieszył jeszcze bardziej, wprowadzając Mick'a w stan niemalże katatonii. Spękane, wyschnięte usta otwierały się do krzyku, ale był już zdolny tylko charczeć. Wiedział, że jest blisko, że zaraz pęknie. Czuł to w każdym drgnieniu mięśni, w każdej kropli potu spływającej po skórze. Oddech uwiązł mu w gardle. Mięsnie spięły się do granic, grożąc złamaniem kości, choć wiedział, że było to niemożliwe.

I wtedy to poczuł. Nagłą, obezwładniającą wolność. Pan jednym wprawnym ruchem zdjął pierścień. Jego członek wystrzelił obficie a orgazm, silny jak nigdy dotąd, zepchnął go gwałtownie na samo dno świadomości, jakby stał się jednością z otaczającą go ciemnością. Wszystkie doznania odeszły. Zmęczenie, ból mięśni i zdartych do krwi nadgarstków, pulsowanie krwi, które niemal rozsadzało mu czaszkę, drapiąca suchość w gardle. Piekący gorąc, który rozlał się w jego tyłku, gdy Pan w nim doszedł. Wszystko to przytłumiła rozkosz i uczucie spełnienia.

Mick zwiotczał niczym szmacianka, aż Drake położył dłoń na jego klatce piersiowej, by upewnić się, że ta unosi się a chłopak oddycha. Wsunął palce pod przemoczoną łzami opaskę i zsunął ją na jego czoło odsłaniając zamglone, nieobecne oczy. Pokręcił głową z niedowierzaniem. Bawiło go, że zemdlał przez gwałtowny orgazm. Wyszedł więc z niego powoli i upewnił się, że w wyciekających z jego tyłka wydzielinach nie ma krwi. Nie chciał znów wyłączać go z użycia, zwłaszcza, że miał na tę noc jeszcze kilka pomysłów. Ale na razie musiał dać Mick'owi chwilę odpoczynku.


Chłopak ocknął się po pewnym czasie, zaskoczony, że znajduje się w objęciach Pana. Siedzieli na łóżku a mężczyzna opierał go o swój tors. Jego umysł wciąż był trochę zamroczony, ale ból ramion przywoływał go do rzeczywistości. Całe jego ciało było dziwnie ociężałe i lekkie zarazem. Poruszył wyprostowanymi nogami, które zostały uwolnione. Nie mógł jednak zrobić tego samego z rękoma. Zostały spięte za jego plecami w uprzęży, która składała się z krzyżujących mu się na torsie pasów. Gdyby Drake zechciał mógłby chwycić za nie i wynieść go z pokoju jak walizkę. Spojrzał niepewnie na Pana, chcąc upewnić się, że nic takiego się nie wydarzy.

Drake uśmiechnął się do niego lekko i przystawił mu do ust butelkę wody. Mick zassał się na niej zachłannie, spragniony jakby nie pił całe wieki. Chłodna ciecz spływała przełykiem, niosąc ukojenie zdartemu gardłu. Dopiero kiedy wypił ponad połowę zawartości butelki i zamlaskał, poczuł słodkawy posmak, którego nie powinno być. Natychmiast zrozumiał własną głupotę a szyderczy uśmiech Pana utwierdził go w przypuszczeniach. Drake dodał do wody afrodyzjak. Poczuł jego działanie niemal natychmiast.

Ciepło zaczęło rozchodzić się po jego ciele, pulsując w rytm przyspieszonego bicia serca. Jego skóra stała się wrażliwsza na każdy dotyk, a najmniejszy ruch sprawiał, że przez jego ciało przechodziły dreszcze przyjemności. Jego oddech stał się płytki, a w głowie narastało uczucie przyjemnego zamroczenia.

Drake przyglądał mu się z satysfakcją, widząc, jak afrodyzjak przejmuje kontrolę nad jego ciałem. Przejechał dłonią po jego torsie, drażniąc skórę i wywołując kolejny spazm rozkoszy. Mick zamknął oczy, starając się skupić, ale uczucia były zbyt intensywne, zbyt przytłaczające po tym co już dziś przeżył.

- Już to czujesz, co? - zapytał Drake, nachylając się bliżej jego ucha. – To, jak twoje ciało reaguje na najmniejszy dotyk. Jak bardzo pragniesz więcej.

- Nie chce już... - Mick zaskomlał, czując, jak podniecenie znów w nim narasta.

Dotyk Pana wręcz parzył a pod jego wpływem członek stwardniał mu szybko. Czuł się jak marionetka, całkowicie zdany na łaskę Pana, niezdolny do stawienia oporu. Drake przysunął się bliżej, muskając jego wargi swoimi. Mick czuł ciepło jego oddechu, czuł zapach jego skóry, który wydawał się jeszcze bardziej intensywny i pociągający. Gdy ich usta spotkały się w namiętnym pocałunku, Mick poczuł, jak przez jego ciało przetacza się elektryzująca fala rozkoszy, tak silna, że niemal go zamroczyła. Jego ciało płonęło, a myśli były mgliste i rozproszone.

Po chwili Drake położył go na poduszce i zniknął z jego pola widzenia. Mick odwrócił się z trudem na plecy, by upewnić się, że nie zostawi go tak znowu. Teraz przynajmniej mógłby za nim pobiec, nawet jeśli oznaczałoby to wyjście na korytarz zupełnie nagim. Ale Pan nigdzie się nie wybierał. Zrolował kołdrę złożoną na pół i położył na niej coś co wyglądało jak sztuczny tyłek. Chłopak jęknął, gdy został szarpnięty za uprząż i odrobiną siły usadzony na wałku okrakiem. Drake ujął jego nabrzmiały, nadwrażliwy penis i nakierował go na dziurkę w zabawce, zawczasu nasmarowaną lubrykantem. Sztuczny tyłek okazał się przyjemnie ciasny, zaskakująco ciepły i dziwnie ukształtowany wewnątrz. Mick miał wrażenie, że czuje w środku jakieś twarde kuleczki, jak w jakimś masażerze.

Nie pomylił się zbytnio. Gdy Drake poprawił nieco ułożenie zabawki, by mieścił się w niej cały, przestawił mały przełącznik w spodniej części. Mick krzyknął zginając się natychmiast w pół. Chciał unieść biodra, by uwolnić swój już i tak umęczony członek od tego cholerstwa, ale Drake przytrzymał go w miejscu.

- Za mocne? – zaśmiał się kpiąco, zmniejszając jednak ustawienia.

Chłopak rozłożył się na płask, jakby się rozpłynął. Przeciągły pomruk dobitnie świadczył o tym, że taki poziom masażu mu odpowiadał. Wewnątrz zabawki zamontowane były bruzdowate pierścienie, które pieściły go lepiej niż mogłyby to zrobić niejedne usta. Drake przyglądał mu się chwilę widząc jak zaczął nieświadomie poruszać biodrami. Jego ciało budziło się na nowo.

Nie zwlekając usiadł za chłopakiem i splunął na dłoń. Rozsmarował ślinę na jego odbycie przy akompaniamencie jego słodkich pojękiwań. Każdy dotyk, każdy nacisk był dla niego teraz źródłem intensywnej przyjemności, która sprawiała, że tracił nad sobą kontrolę. Wypiął się właśnie do niego pięknie, jakby dopominał się kutasa w tyłku.

- Spokojnie Mick'i, przed nami cała noc. Pozwolę ci dojść tyle razy, ile będziesz chciał – zapewnił go ze śmiechem, pocierając uspokajająco jego spocone, drżące plecy.

Chłopak zadrżał, gdy poczuł, jak Drake wchodzi w niego członkiem śliskim od lubrykantu. Był to powolny ruch, mający na celu wywołać jak najwięcej doznań. Mick czuł, jak Drake wypełnia go całkowicie, rozciągając jego wnętrze i wprowadzając w stan błogiego odurzenia. Afrodyzjak potęgował każdy bodziec, sprawiając, że Mick'owi zdawało się, iż jego ciało płonie od środka.

Tym razem jednak Pan go nie dręczyła od razu przeszedł do działania. Poruszał się w nim energicznie, nie dając mu wytchnienia. Mick czuł, jak jego ciało ustępuje pod naporem przyjemności, jak mięśnie napinają się w oczekiwaniu na spełnienie, którego jednocześnie bał się i pożądał. Wiedział, że Pan nie przerwie, dopóki sam nie zostanie zaspokojony, ale jemu samemu tak niewiele brakowało. Wgryzł się w kołdrę co przyniosło ulgę na krótką chwilę. Jednak płuca prędko rozbolały go przez zbyt małą ilość powietrza, jaką im dostarczał. Musiał zaczerpnąć tchu, ale to wiązało się z wydawaniem z siebie tych upokarzających dźwięków.

Drake właśnie docisnął jego biodra do sztucznego tyłka. Wykrzyczał jego imię, czując, że pierścienie przeszły na wyższy tryb i ich obroty przyspieszyły. W tym momencie miał już kompletnie gdzieś jak żałosny był. Orgazm majaczył tuż za progiem.

Drake zwiększył tempo pchnięć, a Mick'owi wydawało się, że zaraz eksploduje. Jego myśli były chaotyczne, pełne pragnienia i rozkoszy. Czuł, jak jego członek pulsuje w ciasnym wnętrzu zabawki, jak każdy ruch Drake'a wywołuje kolejną falę podniecenia. Nagle doszedł, bez żadnego uprzedzenia. Wygiął plecy w łuk a Pan chwycił go za ręce i podciągnął jeszcze wyżej. Tak jak chłopak przypuszczał mężczyzna nie zwolnił, by dać mu moment na złapanie oddechu a wręcz przyspieszył.

Wbijał się w niego z taką intensywnością, że Mick widział mroczki przed oczami. Rozkosz obezwładniała jego ciało i umysł do tego stopnia, że nieświadomie oparł się plecami o tors Pana i odwrócił do niego twarz, poszukując ustami jego własnych warg. Drake złapał go za włosy, odciągając mu głowę w tył i wpił się zachłannie w te kuszące, spragnione usta. Chłopak wyjęczał coś niezrozumiale, poddając się dzikiemu pocałunkowi. Cały pokój wirował, jego ciało płonęło z rozkoszy, w której zatracał się bez reszty.

Nagle został odepchnięty i upadł bezwładnie na pościel. Drake szarpnięciem odwrócił go na plecy, zadarł mu nogi, opierając o własne ramiona i wypełnił całym sobą, spuszczając się gorącą spermą w jego rozpalonym wnętrzu. Ale orgazm Pana wcale nie zakończył tej szalonej nocy. Może sam przyjął też niewielką dawkę afrodyzjaku, bo już po chwili był gotów na kolejną rundę.


Mick nie był w stanie powiedzieć jak wiele razy obaj dziś doszli. Członek bolał go niemiłosiernie a odbyt wciąż pulsował, podrażniony ogromną dawką seksu. Był tak zmęczony, że nie miał sił kiwnąć nawet palcem, ale Drake zażyczył sobie jeszcze, żeby obsłużył go ustami, dając mu ostatni tej nocy orgazm, nim położą się do snu. Tak naprawdę jego rola ograniczyła się do uchylenia ust i nieznacznych ruchach językiem. Na nic więcej nie było go już stać, ale Panu wydawało się to nie przeszkadzać. Świetnie dawał sobie radę sam.

Drake uśmiechał się, widząc jego wyczerpanie. Wiedział, że chłopak osiągnął już granice swoich możliwości a mimo to wciąż usiłował się starać, by go zadowolić, choć mógł zrobić tak niewiele. Jedynie posłusznie otworzyć usta, by mógł włożyć w nie swój twardy członek. Musiał chwycić go za włosy i samemu poruszać jego głową. Równie dobrze mógł pieprzyć jakąś zabawkę służącą do masturbacji. Ale te nie patrzyłyby na niego na wpół przymkniętymi, zielonymi oczami, nie krztusiłyby się, gdy wchodził zbyt głęboko, nie zaciskały się na nim tak przyjemnie. Mick zdołał unieść rękę, którą niedawno mu uwolnił i położył dłoń na jego udzie, jakby chciał to przerwać, ale w tym stanie nie mógł nic wskórać.

- Już już, jeszcze chwila – Drake uspokoił go, strącając jego dłoń.

Gwałtownie przyspieszył, gdy jego oddech stał się cięższy a mięśnie napięły, zwiastując rychłą kulminację. Mick mógł jedynie znosić ten napór, pozwalając, by Pan wykorzystał jego usta do osiągnięcia rozkoszy.

Gdy w końcu doszedł poczuł słonawą ciecz spływającą mu do gardła. Z trudem ją przełknął, mając wciąż usta pełne Pana. Po chwili Drake wycofał się i mógł wreszcie podczołgać się do poduszki, by wtulić w nią twarz. Był kompletnie wyczerpany, cały obolały a jego umysł otępiały od nadmiaru bodźców. Pan chyba jeszcze coś do niego mówił, ale już go nie słuchał. Zamknął oczy, czując jak fala senności go pochłania. Miał gdzieś, że powinien się umyć, bo cały ubabrany był spermą, której smak czuł też na języku. Chciał już tylko spać.

Drake odgarnął delikatnie brązowy kosmyk włosów chłopaka z jego spoconego czoła. Głaszcząc go po głowie zadzwonił po obsługę hotelową, żeby wymienili im pościel a najlepiej cały materac. Odłożył telefon na nocną szafkę i ostrożnie wsunął rękę pod kolana Mick'a, drugą pod plecy i podniósł go z łóżka. Robił to cicho i delikatnie, choć nie sądził, że Mick mógłby się teraz obudzić. Wszedł z nim do wanny, w której położyli się razem. Zatkał odpływ i odkręcił ciepłą wodę. Chłopak mruknął coś przez sen i przekręcił się bardziej na bok, wtulając ufnie w jego tors. Drake uśmiechnął się, zamykając go w swoich objęciach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz