Klub pulsował rytmem basów, światła sceniczne odbijały się od lustrzanych paneli a powietrze wypełniał ciężki zapach alkoholu, drogich perfum i ciepłej skóry. Akihito siedział w loży, nonszalancko rozparty na kanapie, z kieliszkiem whisky w dłoni. Wieczór mijał im powoli, a wraz z kolejnymi łykami burbonu Drake zaczynał się rozluźniać. To było niemal zabawne.
Na początku siedział spięty, z ponurym wyrazem twarzy, jakby miał ochotę urwać komuś głowę. Ale im więcej alkoholu znikało z butelki, tym bardziej jego postawa się zmieniała. Ramiona mu opadły, w oczach pojawiły się iskierki, a jego usta zaczęły układać się w ten charakterystyczny, niebezpieczny uśmiech.
Aki nie mógł powstrzymać rozbawienia. Czasem zapominał, że Drake też potrzebował zabawy. Ostatnio zbyt długo pełnił rolę ponurego szefa, który tylko planował, pilnował i kontrolował. Tego wieczoru jednak… najwyraźniej wreszcie sobie odpuścił. Nawet do tego stopnia, że pozwolił jednej z tancerek usadowić się na swoich kolanach. Akihito aż zmrużył oczy, obserwując scenę z lekkim niedowierzaniem.
Dziewczyna chichotała, przechylając się na jego ramię a jej dłonie błądziły leniwie po jego torsie, jakby miała nadzieję, że nie zostanie odepchnięta. I co najbardziej zaskakujące – Drake jej na to pozwalał. Nie wydawał się też zirytowany, nie spojrzał na nią z dezaprobatą, nie odepchnął jej ruchem pełnym zniecierpliwienia. Wręcz przeciwnie – zdawał się dobrze bawić.
Akihito uniósł brew, dopijając whisky.
- Nie wierzę w to, co widzę – rzucił do przyjaciela.
Drake spojrzał na niego leniwie, przesuwając dłonią po udzie tancerki.
- A w co konkretnie?
- W to, że pozwalasz dosiadać się tej… - Aki odchrząknął znacząco. – kobiecie
Drake parsknął śmiechem i oparł głowę o kanapę, spoglądając na Akihito spod przymrużonych powiek.
- Czemu nie?
Akihito pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Nie przypominam sobie, żebyś kiedykolwiek lubił, gdy któraś z dziewczyn ci się tak narzuca
Drake wzruszył ramionami, sięgając po butelkę burbonu.
- Może czasem trzeba zrobić wyjątek – skwitował.
Blondyn uniósł brew, ale nie skomentował. Jego przyjaciel był w wyjątkowo dobrym humorze – i to było coś, czego nie widział u niego od dłuższego czasu. Więc może faktycznie… czasem warto było zrobić wyjątek.
Ale oderwał wreszcie wzrok od Drake’a i jego nieoczekiwanie czułego podejścia do tancerki, a jego uwaga powędrowała z powrotem na parkiet. A tam… Kaito wreszcie się rozkręcił.
Chłopak nie był typem, który od razu rzucał się w wir zabawy, ale wystarczyło wlać w niego kilka szklanek wysokoprocentowego drinka a cała jego początkowa nieśmiałość zaczęła topnieć jak lód pod wpływem gorąca reflektorów.
Teraz stał się częścią rytmu – jego ciało poruszało się płynnie, biodra kołysały się w takt muzyki, dłonie swobodnie sunęły po własnych ramionach a potem wplątały się w jego włosy, kiedy odchylił głowę i zamknął oczy.
Akihito przyglądał mu się z zadowoleniem. Mógłby przysiąc, że czuł, jak ciśnienie w pomieszczeniu subtelnie się zmienia, jak spojrzenia innych zaczynają się na nim zatrzymywać – ale Kaito zdawał się tego nie zauważać. Nie był świadomy własnej atrakcyjności, własnej prowokacyjnej niewinności, która teraz aż od niego emanowała.
Aki uśmiechnął się do siebie, wypijając resztkę whisky i przywołując kelnerkę, by przyniosła mu więcej alkoholu.
Tak, dokładnie na to liczył. Właśnie dlatego wybrał dla niego te spodnie. Jeszcze w sklepie wiedział, że będą na nim idealnie leżeć – że podkreślą smukłe biodra, długie nogi i to naprawdę warte uwagi ciało. A teraz miał okazję podziwiać efekty swojego wyboru. I, cholera, musiał przyznać, że był więcej niż zadowalający.
Przez chwilę po prostu delektował się widokiem chłopaka tańczącego wśród rozedrganych świateł parkietu. Jego ciało poruszało się w rytm muzyki, biodra falowały z naturalną gracją a rozpięta przy szyi koszula odsłaniała kawałek gładkiej skóry, połyskującej w ciepłym świetle reflektorów.
Ale wtedy w zasięgu jego pola widzenia pojawił się niepożądany element.
Nieznajomy mężczyzna, który wślizgnął się w osobistą przestrzeń Kaito i teraz pochylał się do niego z uśmiechem sugerującym, że czuł się zbyt pewnie. Akihito zmrużył oczy. Facet nie wyglądał na szczególnie nachalnego. Jeszcze. Nie kładł rąk na Kaito, nie narzucał się agresywnie – po prostu coś do niego mówił, nachylając się bliżej, gdyż muzyka zagłuszała ich głosy.
Ale to, co zirytowało Akihito najbardziej, to fakt, że Kaito wcale nie wyglądał, jakby chciał go spławić. Wręcz przeciwnie. Chłopak odchylił głowę lekko do tyłu, śmiejąc się cicho, a potem położył dłoń na ramieniu mężczyzny, jakby zupełnie naturalnym gestem.
- Co, do cholery… - Akihito zaklął w myślach, marszcząc brwi.
Zmienił pozycję w której siedział, jakby usiłował się przez chwilę hamować, ale wreszcie odstawił dopiero co przyniesionego mu drinka na stolik, z siłą, która zdradzała jego rosnącą irytację.
Mógłby pozwolić, żeby Kaito bawił się w ten sposób. Mógłby przyjąć, że chłopak miał prawo flirtować z kim tylko chciał. Ale nie miał na to ochoty. Nie po tym, jak to on przyprowadził go do tego klubu. Nie po tym, jak to on sprawił, że wyglądał dziś tak cholernie dobrze. Nie po tym, jak przez cały wieczór czuł, że ten chłopak jest jego małym dziełem sztuki.
Więc zanim sytuacja wymknęła się spod kontroli, zanim ten nieznajomy zyskał choćby cień przekonania, że miałby tu jakąkolwiek szansę… Akihito wkroczył do akcji.
Przeszedł przez tłum z typową dla siebie pewnością. Ludzie rozstępowali się przed nim instynktownie, wyczuwając w jego kroku coś dominującego, nieznoszącego sprzeciwu. Gdy stanął tuż obok Kaito, nie musiał nawet się odzywać. Po prostu sięgnął do jego talii i przyciągnął go do siebie płynnym, absolutnie niepodlegającym dyskusji ruchem.
Kaito spojrzał na niego z zaskoczeniem, jeszcze nie do końca rejestrując, co się właśnie stało. A nieznajomy? Zatrzymał się w pół zdania, mierząc Akihito uważnym spojrzeniem. Nie trzeba było jednak wiele, by zrozumiał, że przegrał tę walkę, zanim jeszcze ją rozpoczął. Akihito uśmiechnął się uprzejmie, ale w jego oczach nie było ani krzty sympatii.
- Wybacz, ale on jest już zajęty – zakomunikował.
Facet nie skomentował tego, nie próbował negocjować. Po prostu odszedł.
A Kaito, choć jeszcze chwilę temu wydawał się rozbawiony, teraz stał oszołomiony, z dłońmi opartymi o pierś blondyna i policzkami lekko zaróżowionymi od intensywności tej nagłej interwencji. Aki czuł pod palcami napięcie jego smukłego ciała, ciepło skóry pod cienką warstwą materiału.
Chłopak uniósł głowę a jego oczy błyszczały ekscytacją i lekkim rozbawieniem. Jego dłonie odruchowo powędrowały w górę torsu Akihito, palce rozłożyły się na miękkiej, ale wyraźnie wyczuwalnej linii mięśni, aż zaplótł mu ręce na karku.
- Też chcesz potańczyć? – rzucił zaczepnie, unosząc brew, kompletnie nieświadomy jak niewiele brakowało przed chwilą do rozlewu krwi.
Akihito uśmiechnął się półgębkiem, po czym bez ostrzeżenia porwał go do tańca.
Ich ciała poruszały się w rytm pulsującej muzyki – Aki prowadził, zdecydowany i pewny siebie a Kaito dostosowywał się do jego ruchów z naturalną gracją, pozwalając się prowadzić, ale jednocześnie dorzucając do tańca własne, lekkie, prowokacyjne akcenty. Ich oddechy splatały się w ciasnej przestrzeni między nimi a dłonie Akihito zaciskały się na biodrach chłopaka z wyczuwalną pewnością.
Obserwujący ich z boku Drake parsknął cicho pod nosem i pokręcił głową, sącząc powoli burbon. Zastanawiał się, czy jego przyjaciel zdawał sobie sprawę z tego, jak potrafił być zazdrosny? A może zachowywał się w ten sposób kompletnie nieświadomie?
Bo Drake dostrzegał pewien wzorzec. Zawsze tak było, gdy coś lub ktoś nadmiernie go interesowało. Zaborczość Akihito nie była krzykliwa ani agresywna. Nie musiał nikomu niczego oznajmiać słowami. Po prostu przejmował kontrolę narzucając swoją wizję sytuacji. A Kaito? Cóż, Kaito wcale nie wyglądał na kogoś, kto miałby coś przeciwko.
Po kilku piosenkach Akihito i Kaito wrócili do loży, nieco zdyszani po intensywnym tańcu. Muzyka wciąż pulsowała w tle, ale oni znajdowali się już w innym rytmie – ciężkich oddechów i ciepła rozgrzanych ciał.
Kaito opadł na kanapę tuż obok Aki’ego, odgarniając dłonią rozwichrzone loki. Jego skroń lśniła od potu a policzki były zarumienione. Nie tylko od wysiłku, ale i od intensywnej bliskości, jaką przed chwilą dzielił z mężczyzną. Jego klatka piersiowa unosiła się wciąż lekko przyspieszonym tempem, koszula lepiła się do skóry w kilku miejscach, a oczy błyszczały podekscytowane, odurzone atmosferą klubu i alkoholem krążącym w jego krwi.
Akihito nie mógł się powstrzymać – objął chłopaka ramieniem, jakby odruchowo, a jego palce leniwie przesunęły się po linii jego kręgosłupa, zanim zatrzymały się na biodrze. Drake obserwował ich z ponurym wyrazem twarzy. Widok, jak Aki obściskuje się z chłopakiem, zaczynał działać mu na nerwy.
- Kaito, musisz cały wieczór uwieszać się na Akim jak girlanda? – rzucił ostro, biorąc łyk burbonu.
Normalnie Kaito by się speszył. Zbiłoby go to z tropu, może nawet sprawiłoby, że opuściłby głowę i zaczął się tłumaczyć. Ale nie dziś. Alkohol w jego żyłach dodawał mu pewności siebie, której normalnie by nie miał. Obrócił więc głowę i zmierzył Drake’a długim, oceniającym spojrzeniem.
- Ty masz półnagą kobietę na kolanach, więc może się odwal? – warknął groźnie, niczym mały szczeniaczek.
Akihito zagwizdał z rozbawieniem i podziwu.
- Oho, dostał języka w gębie – zaśmiał się.
Drake zmrużył oczy, ale nie odpowiedział od razu. Zamiast tego, bez ostrzeżenia, zepchnął dziewczynę na podłogę.
- Spadaj – mruknął do niej nieprzychylnie.
Dziewczyna aż pisnęła, zaskoczona tak nagłym obrotem spraw, ale prędko pozbierała się z gracją.
- Serio? – rzuciła, patrząc na niego z oburzeniem.
- Zajmij się klientami, bo za to ci płacę – rozkazał ostrym tonem.
Tancerka skrzywiła się, ale posłusznie zniknęła w głębi sali. Drake nie czekał na odpowiedź – jego spojrzenie wróciło do Kaito, jakby to on był teraz jego głównym problemem.
Akihito uśmiechnął się szelmowsko, a potem, bez cienia wahania, ostentacyjnie chwycił Kaito za żuchwę, unosząc jego twarz ku sobie.
- Co ty…? – Kaito ledwie zdążył wykrztusić słowo, zanim Aki wpił się w jego usta.
Pocałunek był namiętny, głęboki, przepełniony tą niezachwianą władczością, dzięki której Akihito zawsze dostawał to, czego chciał. Jego palce zacisnęły się lekko na podbródku chłopaka, zmuszając go do uległości a druga dłoń mocniej przytrzymała go w pasie, przyciągając jeszcze bliżej.
Nie spieszył się. Nie było w tym nic przypadkowego – każdy ruch, każde muśnięcie języka, każde subtelne pociągnięcie warg miało swój cel. Ale to nie Kaito był tutaj głównym odbiorcą tej demonstracji.
Kiedy Aki oderwał się na chwilę, ledwo pozwalając chłopakowi zaczerpnąć oddech, zerknął w bok. Prosto na przyjaciela. I właśnie on był celem tej prowokacji. Drake prychnął pod nosem, wywracając oczami.
- Nie masz wstydu, co? – zapytał retorycznie.
Akihito roześmiał się, jakby była to najlepsza rzecz, jaką usłyszał tego wieczoru.
- Od kiedy to jesteś taki pruderyjny? – rzucił zaczepnie, wciąż obejmując Kaito, który wyglądał na kompletnie oszołomionego.
Jego wzrok przesunął się po Drake’u w dokładnie ten sam sposób w jaki wcześniej zrobił to Kaito – powolnie, z oceniającą premedytacją, od stóp do głów, jakby rozważał, czy ma przed sobą coś wartego uwagi. A potem wrócił spojrzeniem do chłopaka i zagwizdał cicho.
- Już wiem, co tu się dzieje – stwierdził.
Kaito zamrugał.
- Co? – mruknął niepewnie.
Aki uśmiechnął się drapieżnie.
- Drake… – przeciągnął jego imię z wyraźnym rozbawieniem. – Czyżbyś też miał ochotę zasmakować tych słodkich ust?
Drake skrzywił się natychmiast.
- Jeszcze czego!
- Ech, szkoda – Aki wzruszył ramionami z przesadnym zawodem w głosie. – Ja bym nie miał nic przeciwko
A potem, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie, uśmiechnął się nieco złośliwie i dodał lekko:
- Kaito chyba też, skoro tak ochoczo zaznajamiał się z tamtym obcym facetem na parkiecie…
To było uderzenie poniżej pasa. Chłopak natychmiast się oburzył, a jego twarz przybrała barwę dojrzałego granatu.
- To wcale nie było tak! – zawołał, ale w tym samym momencie zerknął na Drake’a jakby naprawdę zastanawiali się nad tą opcją.
Brunet zmarszczył brwi.
- Przestań tak na mnie patrzeć – zażądał.
- Niby jak? – odburknął Kaito, jeszcze bardziej speszony.
- Jakbyśmy faktycznie mieli to zrobić
Zapadła krótka, napięta cisza, po czym Akihito parsknął śmiechem, unosząc szklankę w niemym toaście.
- Och, panowie, nie mówcie, że to nie byłoby zabawne – bardziej stwierdził niż spytał.
Drake odwrócił wzrok a Kaito autentycznie nie wiedział, co ze sobą zrobić. Z jednej strony miał dziś wyjątkowo swobodny nastrój, jeśli tak można było to ująć. Z drugiej jednak, czy Akihito mógł mówić poważnie, że tego typu zabawy by mu nie przeszkadzały? Przecież jeszcze kilka chwil temu odgonił od niego faceta, który tylko spytał go, gdzie kupił tak zajebistą koszulę, bo jego chłopak oszalał na jej widok, ale sam wstydził się podejść zapytać. A teraz wręcz nakłaniał go do przelizania się ze swoim przyjacielem?
Ta rozbieżność wywoływała w nim istny dysonans poznawczy. Swoich własnych emocji i pragnień też w tej chwili nie pojmował. Bo nawet jeśli siedział przed nim ten cholerny, irytujący Drake, to jednak przecież była to fantazja Akihito. Jego Księcia, który jednoznacznie dawał mu do zrozumienia, że oczekuje od niego właśnie takiego pokazu. Ale jak miał to niby zrobić, gdy Drake był wyraźnie niechętny pomysłowi? Przecież nie wskoczy mu na kolana.
Jakoś bezwiednie Kaito zerknął z niemą prośbą na blondyna, jakby szukał w nim ratunku, choć to on był źródłem zamętu, który miał teraz w głowie.
Gorąca woda spływała po jego karku, ramionach i plecach, rozluźniając napięte mięśnie, ale nie była w stanie oczyścić jego myśli. Drake oparł dłoń o ścianę kabiny prysznicowej i westchnął ciężko. Jakim cudem do tego doszło? Kiedy właściwie przenieśli się do hotelu niedaleko klubu? W dodatku wszyscy troje. On, Akihito i ten gówniarz Kaito.
Zdecydowanie powinien był się tego spodziewać, gdy Aki zamówił im kolejną kolejkę alkoholi. Może to właśnie procenty przysłoniły jego zwykle wyczulone zmysły? Powinien dostrzec wcześniej, jak Aki, krok po kroku, buduje napięcie, jak prowadzi ich dokładnie tam, gdzie chciał, jak sprawia, że decyzje wydają się naturalne, choć tak naprawdę były starannie zaplanowane.
Przez to wszystko pozwolił wpędzić się w pułapkę. Mało tego, nawet nie próbował się z niej wyswobodzić, uznając, że było już po prostu za późno. Choć zwykle walczyłby w takiej sytuacji aż do utraty tchu. Nawet jeśli przyjaciel zarzuciłby mu później tchórzostwo.
Co więc się zmieniło?
Może jednak był bardziej wyposzczony, niż sądził. Może Kaito tańczył zbyt prowokująco, jego ciało zbyt płynnie dopasowywało się do rytmu muzyki, a sposób, w jaki poddał się dotykowi Aki’ego, pozostawił w Drake'u coś, czego nie potrafił nazwać. Może już wcześniej był podminowany albo za bardzo rozgrzała go tancerka, która nie odpuszczała mu przez cały wieczór, a on, zamiast ją odtrącić od razu, pozwolił jej na odrobinę więcej, niż zazwyczaj.
A może po prostu… chciał sprawdzić, co się stanie.
Nie miał pojęcia. I raczej nie zamierzał teraz nad tym rozmyślać. Wiedział na pewno tylko jedno. Jeśli jeszcze chwilę będzie tu stał, nasiąknie wodą jak cholerna gąbka i jego skóra zamieni się w pomarszczony pergamin, niczym u staruszka.
Westchnął raz jeszcze, wyłączył wodę i sięgnął po ręcznik. Nie było sensu dłużej odwlekać powrotu do rzeczywistości. Wyłonił się z łazienki, przecierając jeszcze mokre włosy i zatrzymał się w pół kroku. Obraz, który rozciągał się przed nim, sprawił, że uniósł brew w wyrazie mieszanki rozbawienia i znużenia.
Na łóżku leżał Kaito, jego ciało częściowo otulone było w pogniecioną pościel. A nad nim – jak pieprzony król swojego własnego królestwa – pochylał się Akihito. Jego dłonie pewnie wędrowały po smukłej sylwetce chłopaka a usta przesuwały się po jego skórze z nieznośną precyzją.
Kaito wił się pod nim, jego ciało reagowało w sposób aż nazbyt oczywisty, ale gdy tylko usłyszał odgłos otwieranych drzwi łazienki, zesztywniał jak spłoszone zwierzę. Drake zauważył, jak czerwień rozlewa się na jego policzkach, jak w jego oczach na moment pojawia się panika.
Pewnie próbowałby się zasłonić, skulić, zniknąć pod pościelą, ale Akihito był szybszy. Dostrzegł to w porę i bez wysiłku przytrzymał go za nadgarstek, skutecznie uniemożliwiając mu ten odruch. Kąciki jego ust uniosły się w pobłażliwym uśmiechu, jakby z rozbawieniem obserwował dziecięcą próbę ucieczki.
- No, no, no… – mruknął leniwie, zawisając nad Kaito. – Nie mamy się czego wstydzić, prawda?
Chłopak odwrócił głowę, unikając spojrzenia zarówno Akihito, jak i Drake’a, ale to nie znaczyło, że przestał się czerwienić. Brunet westchnął ciężko, przewracając oczami.
- Kurwa… – rzucił bardziej do siebie niż do nich, po czym rzucił ręcznik na bok i ruszył w stronę barku.
Jeśli rzeczywiście mieli to zrobić potrzebował więcej alkoholu. Nalał sobie burbonu, przechylił szklankę i pociągnął solidny łyk, zanim odwrócił się do Akihito i Kaito, którzy wciąż leżeli na łóżku.
- Musimy coś jasno ustalić – Jego głos brzmiał spokojnie, ale stanowczo
Akihito uniósł brew i uśmiechnął się leniwie.
- Zamieniamy się w słuch – zapewnił, ale wcale nie wyglądał, jakby miał zamiar traktować tę rozmowę poważnie, bo jego dłoń wciąż błądziła po ciele chłopaka, muskając skórę leniwymi, ale celowymi pieszczotami.
Drake przewrócił oczami, ale kontynuował swój wywód.
- Dla pewności... naprawdę nie masz nic przeciwko temu, żebym przeleciał twoją zabawkę?
Na moment w pokoju zapadła cisza. Akihito przestał się poruszać. Zmrużył oczy i posłał przyjacielowi spojrzenie, które można było odczytać na wiele sposobów. Nie wyglądał na wkurwionego, ale widać było, że określenie zabawka nie do końca przypadło mu do gustu.
Westchnął teatralnie.
- Powtarzam to już chyba tysięczny piąty raz: Możesz z nim zrobić, co chcesz, bylebyś go nie skrzywdził – zaznaczył.
Drake przyjął odpowiedź bez zaskoczenia, ale i bez większego entuzjazmu. Za to uniósł kącik ust w złośliwym uśmiechu.
- Ale przecież on lubi, kiedy boli – stwierdził.
Na te słowa Kaito szarpnął się w uścisku Akihito. Nie wyglądało to jednak na prawdziwą próbę ucieczki – bardziej jak odruch, jakby uznał, że powinien w jakiś sposób zaprotestować.
- Nie lubię bólu samego w sobie! – warknął.
Drake machnął ręką, jakby temat przestał go interesować.
- Nieistotne – uznał.
Podszedł bliżej i spojrzał na Kaito z góry, a jego spojrzenie stało się twardsze.
- Mam jedną zasadę
Kaito przełknął ślinę i skinął głową, czekając.
- Nie dotykasz mnie, chyba że wyraźnie ci na to pozwolę. Jasne?
Chłopak posłusznie pokiwał głową. Drake zadowolił się tą reakcją. Kiedy jednak zerknął w stronę Akihito, zobaczył coś, czego się nie spodziewał. Aki uśmiechał się szeroko, jak dzieciak, który właśnie dostał pod choinkę wymarzony wóz strażacki. Drake aż zmarszczył brwi.
- Co cię tak bawi? – spytał z irytacją.
- Och, nic – Akihito oparł się wygodnie na łokciu i przejechał palcem po ustach Kaito, który nadal był czerwony jak dojrzałe jabłko. – Po prostu czuje czyjąś erekcję na nodze – stwierdził ze śmiechem.
Drake przesunął spojrzeniem po ciele chłopaka i zatrzymał się na rzeczonym narządzie, który prężył się dumnie.
- Nie możesz się już doczekać kiedy cię zerżniemy, co? – rzucił złośliwie, jego głos ociekał prowokacją.
Kaito zesztywniał a jego twarz natychmiast przybrała jeszcze intensywniejszy odcień czerwieni.
- Wcale nie...! – próbował zaprzeczyć, ale jego słowa zostały przerwane przez cichy, urwany jęk.
Akihito uśmiechnął się drapieżnie, zaciskając palce na jego sutku. Drake przewrócił oczami, ale nie potrafił zignorować, jak osobliwa atmosfera zaczynała się między nimi tworzyć. Zawahał się, ale w końcu wsparł się kolanem o materac, wchodząc na łóżko.
I wtedy, ku swojemu zdumieniu, poczuł znajome, niemal niepokojące mrowienie w podbrzuszu. Sam zaczynał się podniecać wizją przyszłych wydarzeń.
Od zawsze między nim a Akihito było jakieś nietypowe napięcie. Nie nazwałby go seksualnym, ale było mu bardzo bliskie. Zapewne przez to, że na studiach udawali parę i pewne nawyki zbyt mocno weszły im w krew. Lubili naginać granice, balansować na jej krawędzi, ale zawsze wycofywali się w porę, pozostawiając ten cholerny niedosyt.
Nigdy nie rozważali, by rzeczywiście go zaspokoić. Tego typu relacja pewnie zniszczyłaby ich przyjaźń a tego nie chciał tracić żaden z nich. I dziś wcale nie chcieli zmieniać tej dynamiki. Właśnie po to był im potrzebny Kaito. Chłopak miał ich rozdzielać a jednocześnie łączyć. Mogli wyładować się nawzajem z tego intensywnego napięcia, niczego między sobą nie psując. To było trochę niepokojące, ale może właśnie dlatego tak cholernie podniecające.
Kaito klęczał na pościeli, żwawo pracując językiem na członku Akihito, którego trzymał w ustach. Twarz paliła go od wstydu, ale i podniecenia, którego nie potrafił opanować. Może i uprawiał już kilka razy seks z blondynem, ale nigdy dotąd nie robili tego w trójkącie. Właśnie przymknął prawe oko, gdy poczuł na policzku mokrą od preejakulatu główkę penisa Drake’a, którego zaspokajał w międzyczasie ręką. Starał się skupić na nich obu, ale Aki, trzymając go za włosy, wymuszał na nim szybkie tempo, przez co fiksował się na oddychaniu przez noc i zapominał pieścić drugiego z mężczyzn. Ten poganiał go wówczas, ale raczej nie miał problemu z tym, by samemu chwycić go za nadgarstek i ulżyć sobie, zupełnie jakby sam sobie walił, choć jego dłonią.
- Zaraz się spuszczą – uprzedził Akihito, zatrzymując się głęboko w jego gardle. – Ładnie wszystko połknij, Kaito – rozkazał.
Chłopak cofnął głowę, ale zaraz znów został nadziany na pokaźnych rozmiarów przyrodzenie. Zakrztusił się, czując jak obfity wystrzał zalewa mu gardło, ale zdołał wszystko przełknąć. Aki wykonał jeszcze kilka ruchów nim opuścił jego usta i z zadowoleniem otarł mu kciukiem kącik ust, pozwalając tym samym, by wreszcie zaczerpnął tchu pełną piersią.
Ale ulga nie trwała długo, gdyż Drake przyciągnął go bliżej siebie i nadstawił mu swojego kutasa. Kaito nie zdążył nawet się skrzywić, gdy poczuł jak jego usta znów są brutalnie penetrowane.
Akihito tymczasem usadowił się wygodnie za nim i sięgnął po lubrykant, którego wylał na dłoń pokaźną ilość. Nie bawiąc się w delikatność od razu zaaplikował Kaito dwa palce w jego ciasną dziurkę. Chłopak spiął się z jękiem sprzeciwu, zniekształconym dławiącym go penisem. Aki uśmiechnął się do przyjaciela i rozłożył nogi chłopaka, by łatwiej móc dostać się do jego wrażliwego punktu.
Odnalazł go bez trudu i pieścił intensywnie, podziwiając jak członek chłopaka drga, uwięziony w pierścieniu erekcyjnym. Jego jądra nabrzmiewały, ale nie mogły zostać opróżnione, co zapewne sprawiało mu, może jeszcze nie ból, ale dyskomfort na pewno. Czego najlepszym dowodem było to, ze usiłował sięgnąć do swojego członka, ale Drake powstrzymał go w porę, unieruchamiając mu ręce.
- Skup się do cholery – warknął, wpychając się głęboko w jego gardło.
Kaito szarpnął się, ale nie potrafił się uwolnić. Nie mógł nawet cofnąć głowy, by móc złapać dech. A wwiercające się w niego palce, jeszcze bardziej mu to utrudniały. Poczuł elektryzujący wstrząs gdy do dwóch dołączył i trzeci. Wiedział, że miały za zadanie rozluźnić go przed główną zabawą, ale pieszczoty odnosiły skutek odwrotny do zamierzonego. Jego zwieracz zaciskał się, sprawiając, że sam zadawał sobie ból. Nie mógł na to jednak nic poradzić. Nie przywykł do tego, że odmawiano mu spełnienia. Akihito pozwalał mu zwykle dochodzić tyle razy ile tylko chciał.
- Jest beznadziejny – skwitował właśnie Drake, mając na myśli jego fellatio. – Uczyłeś go tego w ogóle? – spytał przyjaciela z pretensją.
Akihito zaśmiał się cicho i sięgnął po chusteczkę, by wytrzeć dłoń z nadmiaru wilgoci. Przesunął rozpalonym spojrzeniem po ciele chłopaka, który pięknie eksponował przed nimi swoje wdzięki. Zanim jednak zdążył odpowiedzieć, Kaito wyszarpnął się i uniósł z trudem na drżących rękach, rzucając brunetowi pełne irytacji spojrzenie.
- Szłoby mi lepiej, gdybyś nie ciągnął mnie za włosy jak małpa! – zawołał, wycierając usta nadgarstkiem.
Na skroni Drake’a wyskoczyła pulsująca żyłka, ale śmiech Akihito rozładował napiętą atmosferę.
- No już, już, spokój mi tu – zarządził. – Może po prostu zmienimy pozycję? – zaproponował, przyciągając chłopaka do siebie.
Usadowił go na tyłku i oparł go plecami o swój tors. Nim młody zdążył zareagować, chwycił go pod kolanami i uniósł mu nogi, tak, że wypiął się do Drake’a z przerażeniem w oczach. Mężczyzna spojrzał na niego pożądliwie i oblizał górną wargę, ujmując własny członek. Nie trzeba było go bardziej zachęcać. Przystawił go zaraz do jego dziurki i wbił się do środka płynnym, mocnym pchnięciem.
Kaito jęknął z bólu a w kącikach jego oczu pojawiły się łzy, ale nim zdążyły spłynąć Aki ujął go za podbródek i zajął jego myśli pocałunkiem. Drake nie zamierzał jednak czekać, tylko od razu zaczął się w nim żwawo poruszać, nie dając mu możliwości przywyknąć do swojego rozmiaru. Kaito zamknął oczy, ale to sprawiło, że odczucia stały się jeszcze intensywniejsze. W tej pozycji kutas Drake’a uderzał w jego prostatę przy każdym pchnięciu, zagłębiając się w nim po same jaja. Miał wrażenie, że czuje każdą jego żyłkę, każde zgrubienie, gdy wycofywał się niemal cały i wchodził z powrotem z siłą tarana.
W akcie desperacji złapał Akihito za rękę, którą przytrzymywał mu rozłożone nogi, ale blondyn jedynie uśmiechnął się do niego i porwał jego język do namiętnego tańca. Może i chciał go tym uspokoić, ale wywołał w nim kolejną falę podniecenia. Jego skrępowany członek nie mógł zaznać spełnienia, ale ciałem wstrząsnął silny dreszcz, jego biodra zafalowały a przez umysł przeszło istne tornado.
Chciał dojść. Wystrzelić białym płynem pełnym żwawych plemników, który wypełniał mu coraz boleśniej jądra. Ale ta cholerna obręcz mu na to nie pozwalała. W odruchu ugryzł Aki’ego w wargę i odzyskując dech jęknął głośno.
- Już nie… stop… - zaskomlał, usiłując uciec biodrami przed nieustępliwym członkiem Drake’a.
Ten zaśmiał się tylko cynicznie i jeszcze przyspieszył, zarzucając sobie jedną z jego nóg na bark i gryząc go w łydkę. Po kilku kolejnych pchnięciach znieruchomiał a jego twarz wykrzywił grymas rozkoszy. Kaito poczuł jak w jego wnętrzu rozlewa się coś gorącego i w szoku spojrzał na Akihito, jakby nie rozumiał co się stało, choć doskonale wiedział.
- On się we mnie spuścił – wystękał jakby miał o to pretensje i właśnie się żalił.
Aki ucałował go w czubek nosa.
- A co, wolałbyś żeby wystrzelił ci na twarz? – zapytał z rozbawieniem.
Kaito nadął zabawnie policzki, ale zaraz jęknął, krzywiąc się, bo wiotczejący członek opuścił jego wnętrze. Drake o dziwo delikatnie dotknął jego policzka, samemu łapiąc oddech.
- Wyglądasz na zmęczonego, ale nie sądzę, żeby on chciał czekać – stwierdził.
- Kto…? – Kaito spytał głupio.
Nim jednak uzyskał odpowiedź Drake położył się na łóżku, ciągnąc go za sobą. Za to Akihito chwycił go za biodra i ustawił na czworaka. Nawet gdyby Kaito chciał się teraz wydostać z łóżka, to mężczyzna pod nim trzymał go mocno za nadgarstki.
Akihito rozchylił pośladki chłopaka, spomiędzy których wyciekała biaława substancja, i aż westchnął rozanielony tym widokiem. Kaito spojrzał na niego przez ramie, przerażonym wzrokiem, więc obdarzył go czułym uśmiechem.
Wbrew tej mimice wbił palce w jego biodra i wszedł w niego gwałtownie, co wyrwało cichy krzyk z młodzieńczego gardła. Jednak Drake uciszył go skutecznie, zamykając mu usta własnymi, przytrzymując go za włosy. Aki poczuł skurcz w jądrach na ten widok. Przecież przed chwilą sam całował Kaito, więc w sumie… Czy oni właśnie podzielili się tym pocałunkiem?
- Ach… - westchnął sobie. – Ale jesteś ciasny, Kaito. Podoba ci się, kiedy Drake cię całuje? – spytał miękkim, niemal czułym głosem.
Chłopak zaparł się wolną dłonią o tors mężczyzny, ale nie zdołał utrzymać własnego ciężaru, pod naporem okrutnego penisa, który niemal rozdzierał jego wnętrze, niebezpiecznie sięgając zakrętu, który prowadził do okrężnicy. Upadł na tors bruneta, ale ten nie krzyczał na niego zły, jak się tego spodziewał. Wręcz przeciwnie. Objął go wokół ramion, by po chwili zsunąć ręce na jego lędźwie i wygiąć mu plecy w łuk. Akihito natomiast przesunął dłonie na jego podbrzusze i splatając palce nacisnął je.
Kaito wypuścił z ust potok bełkotliwych błagań, by wreszcie uwolnili jego penisa, ale te nie zdały się na nic. Przez ucisk na podbrzuszu czuł każdy centymetr męskości Aki’ego, który zagłębiał się w nim w jednostajnym, żwawym rytmie. Przy niemal każdym pchnięciu główka członka przekraczała w jego wnętrzu ten osobliwy punkt, co powodowało, że jego ciałem wstrząsały dreszcze. Jądra bolały go już do niemożliwości a penis był niemal bordowy od ucisku. Mimo to stał dumnie, co rusz muskając atłasową, chłodną pościel samym czubeczkiem żołędzi, co doprowadzało go do szaleństwa.
Mężczyźni wymienili rozbawione, ale pełne pożądania spojrzenia i zgodnie skinęli głowami.
- No dobrze już, nie histeryzuj – rzucił Drake i sięgnął do jego członka.
Kaito aż krzyknął, gdy torturująca go gumowa obręcz nagle zniknęła, zdjęta z niego bolesnym szarpnięciem. Mało nie zadławił się własnymi łzami. Upragniony orgazm wreszcie nadszedł, ale kompletnie nie tego się spodziewał. Sperma wystrzeliła z jego nabrzmiałego prącia gorąca niczym płynne żelazo. Nawracające skurcze wstrząsały jego ciałem, przez co sam nadziewał się na penetrujący go wciąż członek a to powodowało kolejne spazmy rozkoszy i tak koło udręki się zamykało.
Dopiero po chwili upadł ledwo przytomny na mężczyznę leżącego pod sobą i poczuł jak sperma Akihito ochlapuje mu plecy, w akompaniamencie przeciągłego, zduszonego jęku mężczyzny. Pokój na chwilę spowiła ciemność a może to tylko on stracił przytomność? Nie był pewien.
Nawet jeśli tak było, to nie trwało to długo. Ocknął się, obejmując kurczowo szyję Drake’a, który gryzł go po ramieniu, gdy dosiadał jego znów sterczącego penisa. Uczucie było jednak inne, pełniejsze, już nie tak bolesne. Jego ciało dostosowywało się do sytuacji. A może to palce Akihito, które zagłębiały się w nim dodatkowo, dawały taki efekt? Kaito nie był pewien już niczego, poza tym, że sam był gotowy do kolejnej rundy.
Spojrzał w dół i z zaskoczeniem odkrył, że tors mężczyzny pokryty był śladami spermy. Jego spermy najwyraźniej. Ile razy zdążył dojść? Ile by to nie było jego członek znów się poręczył, domagając uwagi, ale nie zamierzał go dotykać. Poprawił natomiast pozycję i sam zaczął unosić biodra a następnie opuszczać je z głośnym sapnięciem. Czuł jak zmęczone jest jego ciało a jednocześnie tak rozpalone.
Drake znów złapał chłopaka za włosy, ale zamiast samemu go pocałować nakierował jego twarz w górę, by klęczący za nim Akihito mógł wpić się w jego drżące wargi. Blondyn był bardziej zachłanny niż wcześniej, przez co Kaito ledwo nadążał za ruchami jego języka. Jęknął mu wprost w usta, gdy Drake ugryzł go w sutek i znęcał się nad nim, niemal żując jak gumę.
Akihito zaśmiał się krótko i korzystając z rozkojarzenia chłopaka przystawił członek do jego dziurki, którą rozszerzył palcami, a którą już wypełniał jeden penis.
- Chwila! – Kaito zaprotestował, czując co się szykuje. – To za dużo!
Blondyn chwycił chłopaka za krtań i uciszył go jeszcze jednym pocałunkiem, wypełniając go swoją męskością do połowy, bo dalej nie pozwoliły mu zaciśnięte mięśnie. Kaito zamknął oczy a spod powiek wypłynęło kilka łez, ale gdy Aki rozdzielił ich wargi z jego, rozedrganych i soczyście czerwonych, wypłynęła cała feeria jęków.
Może i z początku trochę się przestraszył, obawiając, że taka ilość kutasowe, po prostu rozerwie mu tyłek, ale zapomniał jak wytrzymałe było ludzie ciało. Jego odbyt, dobrze nasmarowany lubrykantem, ustąpił, choć z trudem. Całe jego ciało zadrżało i okrutne pieszczoty sutków, które serwował mu Drake, były tylko ułamkiem doznań, które nim teraz władały. Rozum już dawno poszedł w odstawkę. Teraz liczyła się tylko rozkosz przeplatana słodkim bólem, w którym się zatracił.
W pokoju panowała przyjemna, rozleniwiona cisza, przerywana jedynie odległym szumem klimatyzacji i cichym sykiem żaru tlącego się papierosa. Powietrze było ciężkie od dymu i ciepła a mrok rozpraszało jedynie łagodne, bursztynowe światło nocnej lampki.
Kaito leżał bez ruchu na rozkopanej pościeli, zupełnie nieprzytomny, jakby zgasł w jednej chwili. Jego ciało było częściowo okryte atłasową kołdrą, która ledwie sięgała mu do bioder, odsłaniając smukłą linię pleców i klatkę piersiową rytmicznie unoszącą się w spokojnym śnie.
Drake siedział na krawędzi łóżka, ubrany w hotelowy szlafrok, z papierosem leniwie tkwiącym między palcami. Obok niego, równie zrelaksowany Akihito odchylił głowę na zagłówek, wypuszczając dym cienkim strumieniem w sufit.
Przez chwilę po prostu siedzieli w milczeniu, upajając się tym specyficznym momentem odprężenia, w którym świat zdawał się na moment zatrzymać. W końcu Drake zerknął na uśpioną twarz chłopaka i rzucił, niemal bezwiednie:
- Nie przesadziliśmy?
Akihito wzruszył ramionami, nie wyglądając na szczególnie przejętego tym pytaniem.
- Kaito jest silniejszy, niż ci się wydaje – Uśmiechnął się kącikiem ust, odbierając od przyjaciela papierosa i zaciągając się nim. – Nic mu nie będzie – stwierdził, wypuszczając dym.
Drake nic na to nie odpowiedział. Cisza znów się rozciągnęła, tym razem cięższa, ale wcale nie niezręczna. Raczej taka, która pozwalała myślom dryfować w różnych kierunkach.
W końcu to znów on ją przerwał.
- Co właściwie zamierzasz z nim zrobić? – spytał ciekawsko.
Akihito przeniósł na niego wzrok i uniósł brew, jakby pytanie wydało mu się co najmniej zabawne.
- A na wszystko musi być jakiś plan? – odpowiedział pytaniem.
Drake prychnął cicho i potarł skroń w zamyśleniu.
- Nie, ale plany zapobiegają przyszłym problemom – stwierdził.
Akihito zaśmiał się, lekko i cicho, z tym swoim typowym rozbawieniem, które zawsze sugerowało, że mógłby się przejąć, ale po prostu nie chciało mu się w tej chwili zawracać tym głowy.
- Zaczynasz brzmieć jak twój wuj – skwitował tylko.
Drake przewrócił oczami, ale nie zaprzeczył. Zamiast tego zgasił papierosa w szklanej popielniczce i westchnął, przeciągając się lekko.
- Chyba ostatnio za dużo z nim przebywałem – przyznał.
Aki uśmiechnął się pod nosem, ale nie skomentował. Obaj wiedzieli, że to prawda. Ale na ten moment nie miało to najmniejszego znaczenia.
Drake przeciągnął się znów i jeszcze raz zerknął na Kaito, który spał głęboko, zupełnie nieświadomy ich rozmowy. Jego oddech był spokojny a delikatne światło lampki podkreślało miękkość rysów twarzy, nadając mu młodzieńczego wyrazu.
Akihito odchylił głowę do tyłu, patrząc przez chwilę w sufit, na którym tańczyły smugi miękkiego światła.
- Wiesz… – zaczął powoli, przeciągając sylaby. – Nie mam pojęcia, gdzie nas to zaprowadzi
Drake parsknął cicho, spoglądając na niego z ukosa.
- To akurat w twoim stylu – stwierdził.
Akihito uśmiechnął się leniwie, jakby uwaga przyjaciela zupełnie mu nie przeszkadzała.
- Może i tak – Podniósł się z łóżka, poprawiając luźny szlafrok. – Ale jedno jest pewne
Drake uniósł brew w niemym pytaniu. Aki zerknął raz jeszcze na Kaito, a potem na przyjaciela, po czym rzucił z rozbawieniem:
- Cokolwiek się wydarzy, nudno na pewno nie będzie
Drake przewrócił oczami, ale nie zaprzeczył. Bo, cholera, wiedział, że Akihito miał rację. Przecież umarliby z nudów, gdyby ich życia były stabilne i spokojne. Był tylko ciekaw jak ten pozorny spokój, który chwilowo osiągnęli, wykolei się tym razem. Cóż, czas pokaże.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz