W sklepie z erotycznymi akcesoriami Lu czuł się jakby stąpał po istnym polu minowym. Każdy krok budził w nim nowe pokłady zakłopotania, a wzrok mimowolnie uciekał od półek. Akihito za to świetnie się bawił. Gawędził ze starszą panią z obsługi, która była szalenie miła i dyskretna, co nieco łagodziło napięcie. Dzięki temu Lu, choć z dużą rezerwą, odważył się wreszcie unieść spojrzenie i obejrzeć rozłożone na półkach produkty, niosąc za Panem różowy koszyk, do którego ten wrzucał kolejne przedmioty, jakby robił zakupy w supermarkecie. Kulki analne, dilatory o różnych kształtach i dziwne przedmioty, o których przeznaczeniu Lu nawet nie chciał myśleć. W miarę jak koszyk się zapełniał coraz trudniej było mu ukrywać grymas niechęci, jaki wykwitał mu na twarzy. Na sam widok zabawek bolał go brzuch a myśl, że Pan wypróbuje to wszystko na nim i Makoto sprawiała, że miał ochotę podpalić całe to miejsce i uciec. Mimo tej jawnej niechęci, podążał krok w krok za mężczyzną.
Kiedy koszyk był już pełny, Lu odetchnął z ulgą, odstawiając go obok kasy. Szybko jednak przekonał się, że to nie koniec, bo Akihito chwycił kolejny koszyk i pociągnął go na dział z odzieżą. Tam jego wzrok przyciągnęła nowa kolekcja ubrań z lateksu. Natychmiast sięgnął po krótką, plisowaną spódniczkę, przypominającą element szkolnego mundurka.
- Idź przymierz – powiedział, podając Lu spódniczkę.
Chłopak stał przez moment w osłupieniu. Nie spodziewał się, że Pan mówił poważnie podczas obiadu. Pospiesznie chwycił ją, czując narastające zakłopotanie, gdy Aki dodał jeszcze kilka innych strojów i wskazał mu przymierzalnię. Lu zniknął za jej drzwiami, ale nie potrafił zdobyć się na to, żeby się rozebrać. Stał, gapiąc się z rozpaczą w ubrania, które znajdowały się w koszyku, próbując zebrać się w sobie. Myśl o tym, jak wyglądałby w lateksowej spódniczce, wprawiała go w konsternację, ale wiedział, że opór może sprowadzić na niego kłopoty.
W końcu przełamał się i drżącymi rękami, sięgnął po lateksową garderobę. Wiedział, że odkładanie tego w nieskończoność tylko zwiększy jego dyskomfort, więc zamknął oczy i pospiesznie się przebrał, czując, jak na policzki wstępuje mu gorący rumieniec. Do spódniczki Akihito dorzucił mu również kabaretki i koronkowe podwiązki, które nadały jego chudym nogom nieco bardziej kuszący wygląd. Do kompletu dołączyły dziewczęce buty na koturnie, które sprawiły, że wydawał się jeszcze wyższy, co jedynie spotęgowało jego poczucie niepewności. Nigdy nie lubił swojego wzrostu. Czuł, że czyni go karykaturalnie chudym i niezgrabnym. Najwyraźniej jednak Akihito miał inne zdanie, skoro tak często lubił przebierać go w ubrania, które podkreślały jego sylwetkę.
Gdy Lu spojrzał w lustro, przyglądał się swojemu odbiciu z nieśmiałością, która z każdą sekundą ustępowała miejsca ciekawości. W przymierzalni panowała cisza mącona jedynie stonowaną muzyką sączącą się z głośników. Odwrócił się na boki, starając się ocenić, jak wygląda. Ku jego zdziwieniu, musiał przyznać, że wyglądał całkiem... seksownie. Spódniczka lekko opinała jego biodra, nadając im ładny, obły kształt, który podkreślał jego wąską talię. Naga, płaska klatka piersiowa paradoksalnie nadawała mu subtelny wdzięk a w pełnej stylizacji pojawił się delikatny zarys kobiecości.
Lu dotknął opuszkami palców swoich warg, wyobrażając sobie, jak wyglądałby w makijażu. Gdyby miał na ustach różowy błyszczyk a na powiekach delikatny cień, być może wyglądałby naprawdę atrakcyjnie. Myśl ta wywołała kolejny rumieniec, ale i myśl, czy dobrym pomysłem byłoby zasugerować Panu kupno kosmetyków? Chłopak przypomniał sobie, jak, będąc dzieckiem, wykradł matce podobne mazidła i pomalował się nimi nieudolnie. Ojciec, gdy tylko go takim zobaczył, sprał mu tyłek, nazywając ciotą. To wspomnienie natychmiast napełniło go goryczą. Sięgnął do zapięcia spódniczki, by ją zdjąć.
Wtedy drzwi przymierzalni uchyliły się bez zapowiedzi a Akihito wszedł do środka, zatrzymując się, by zlustrować go wzrokiem. Oczy mężczyzny rozbłysły fascynacją a na jego ustach pojawił się zachwycony uśmiech.
- No, no... Wyglądasz obłędnie – stwierdził, aż gwiżdżąc z aprobatą. – Ale z tym będzie jeszcze lepiej
Lu patrzył na niego z niepokojem, gdy wyciągnął z kieszeni opaskę z psimi uszkami. Były czarne w brązowe plamki, miękkie, a jedno z nich uroczo opadało na bok. Zakładając mu je na głowę, Akihito uśmiechnął się triumfalnie, jakby dopełniał swojego dzieła. Lu jednak nie podzielał jego entuzjazmu, czując się tylko bardziej skrępowanym.
- I jeszcze jedna mała rzecz – Aki stwierdził z rozbawieniem, wyciągając coś jeszcze.
W rękach trzymał zatyczkę analną, składającą się z trzech kulek ze zwisającym, puchatym ogonkiem, przypominającym ten wilczura. Lu poczuł, jak jego twarz płonie od wstydu, ale słowa uwięzły mu w gardle, gdy patrzył na Pana.
Akihito, widząc jego zakłopotanie, wziął w dłonie zatyczkę i nałożył na nią trochę żelu, który powąchał z lekkim uśmiechem.
- Wiśniowy – oznajmił swobodnie.
Lu cofnął się, próbując stworzyć między nimi choć odrobinę przestrzeni, ale w ciasnym wnętrzu przymierzalni nie miał gdzie uciec. Pan złapał go za ramię, odwrócił zdecydowanym ruchem i jakby nigdy nic, wepchnął mu zatyczkę w odbyt. Mimo że zabawka nie była duża, nagła penetracja wywołała bolesne ukłucie. Lu z całej siły zacisnął zęby, starając się nie wydać z siebie dźwięku, choć jego ciało drżało.
Akihito przyjrzał się efektowi z zadowoleniem a potem wyszedł z przymierzalni. Po chwili jednak zawołał Lu, który niepewnie wychylił głowę, by zobaczyć, czego Pan jeszcze od niego chce. Akihito przechadzał się po korytarzu, paraduje w krótkich, skórzanych szortach i uprzęży z pasów na torsie, która uwydatniała jego doskonale wyrzeźbione mięśnie. Lu aż przygryzł dolną wargę, nie mogąc oderwać wzroku od widoku, który miał przed sobą. Akihito zawsze emanował pewnością siebie, ale teraz wyglądał wręcz oszałamiająco, seksownie i dominująco.
- Może... powinien Pan to kupić? – Lu odezwał się, zaskoczony własną odwagą.
Akihito zaśmiał się cicho, spoglądając na swoje odbicie w lustrze.
- Aż tak ci się podoba? – zapytał z lekkim uśmiechem.
Lu, wciąż onieśmielony, skinął głową, po czym zamknął drzwi przymierzalni z zamiarem szybkiego przebrania się we własną odzież.
- Nie przebieraj się. Wyjdź tutaj, Lu – Aki uprzedził jego zamiar, wyraźnym poleceniem.
Chłopak poczuł, jak serce bije mu szybciej, ale wiedział, że Pan nie akceptuje sprzeciwu. Otwarł więc drzwi i wyszedł, stając niepewnie przed Akihito. Mężczyzna chwycił go za podbródek, unosząc jego twarz i przyciągnął do siebie, składając na jego ustach namiętny pocałunek. Lu poczuł, jak ostatnie resztki oporu ulatniają się z jego ciała. Poddał się pieszczocie, choć wiedział, że właściwie nie miał innego wyboru. Usta Pana były przyjemnie ciepłe.
Akihito po chwili rozdzielił ich wargi, pozostawiając Lu z rozpalonymi policzkami i przyspieszonym oddechem. Moment wpatrywał się w jego rumianą twarz, jakby oceniał efekt swoich działań, po czym delikatnie pogładził go po policzku. Lu poczuł, jak w jego wnętrzu pojawia się dziwne uczucie pustki, kiedy Pan odwrócił się i wyszedł z przymierzalni, wracając po chwili ubrany z powrotem w elegancki garnitur. Bez zbędnych słów poprowadził chłopaka do kasy.
Tam poodrywał metki z ubrań, które Lu miał na sobie i podał je starszej kasjerce. Ogonek z zatyczką wciąż tkwił w jego ciele, co dodatkowo utrudniało jego poruszanie się, ale nie odważył się nic powiedzieć. Starsza pani z obsługi nabiła wszystko na kasę bez słowa, a resztę akcesoriów zapakowała w elegancką, ozdobną torebkę. Kiedy Akihito złapał Lu za rękę, chłopak nagle stawił opór, wyrywając się z uścisku Pana.
- Nie wyjdę tak ubrany – powiedział cicho, lecz stanowczo.
Jego spojrzenie było pełne determinacji, ale w głosie słychać było niepokój. Akihito zatrzymał się i nachylił do niego z uśmiechem, który miał w sobie niepokojącą nutę.
- Jeśli nie pójdziesz w tym, to będziesz szedł nagi – oznajmił, tonem nie pozostawiającym miejsca na negocjacje.
Lu, bliski płaczu, poczuł, jak ulatuje z niego cała odwaga. Powoli skinął głową, poddając się bezsilnie. Akihito wyprowadził go ze sklepu, przytrzymując za rękę, a on starał się nie patrzeć na mijających ich ludzi. Kiedy zimno powietrza uderzyło go na dworze, przeszył go dreszcz, ale chłód nie był jedynym powodem, przez który drżał. Ulica pełna była przechodniów, a ich spojrzenia spoczywały na nim z mieszaniną zdumienia, obrzydzenia a nawet, co najgorsze, pożądania.
Kiedy dotarli do limuzyny, Lu natychmiast wskoczył do środka, trzęsąc się ze wstydu i frustracji. Osłonił się rękoma, próbując zniknąć przed światem. Akihito wsiadł za nim, zamykając drzwi, niewzruszony, jakby to był jedynie kolejny, zwykły dzień. Rozsiadł się wygodnie na skórzanym siedzeniu i skinął kierowcy, by zamknął przegrodę. Dymna szyba powoli uniosła się, odgradzając ich od kokpitu i zapewniając im pełną prywatność. Lu siedział obok, wciąż osłaniając się ramionami, ale Akihito nie zamierzał pozostawić mu tej przestrzeni. Objął go wokół bioder i bez wysiłku przyciągnął bliżej, ignorując jego drobny opór.
Musiał przyznać, że lubił przebierać go w sprośne stroje, które podkreślały jego smukłą sylwetkę i dodawały mu uroku, jakiego brakowało bardziej atletycznemu Makoto. O ile Mako miał odwagę i pewność siebie o tyle Lu przyciągał go nieśmiałością, która sprawiała, że każdy jego gest był bardziej niepewny i kruchy. Makoto ostatnio zawiódł go na całej linii, więc nie zamierzał nagradzać go wspólnymi chwilami. Dziś jego uwaga w całości skupiała się na Lu, który wyglądał w tym stroju jak najlepszy kąsek na świecie.
Akihito dostrzegł, że na policzkach chłopaka zaczynają pojawiać się wyraźne wypieki a jego oczy stają się szkliste, pełne rozmarzonego blasku. Wiśniowy żel, którym nawilżył wcześniej zabawkę, zawierał afrodyzjak, którego działanie właśnie zaczynało być widoczne. Lu oddychał ciężko, wyraźnie oszołomiony a jego ciepły oddech, owiewający Aki'emu szyję, w którą chłopak się wtulił, zdradzał narastające podniecenie.
- Co się dzieje, Lu? – spytał od niechcenia, głaszcząc go delikatnie po plecach.
Chłopak nie rozumiał, co działo się z jego ciałem. Wewnątrz czuł narastający gorąc i nieokreślone napięcie, ale mimo to nie był w stanie wydobyć z siebie ani słowa. Zanim zorientował się, co się dzieje, Akihito posadził go sobie na kolanach, ustawiając tak, że siedział okrakiem, twarzą w twarz z nim. Przez chwilę Lu czuł na biodrach ciepłe, łagodne dłonie Pana, które uciskały go przyjemnie, jak podczas masażu. Jednak nagle jedna z rąk zawędrowała w tył i nieczułym szarpnięciem wydobyła z niego puchaty ogonek.
Lu podskoczył gwałtownie, uderzając głową o dach samochodu, co wywołało w nim kolejną falę zaskoczenia i bólu. Właśnie dlatego nie lubił uprawiać seksu w samochodzie. Było tam zdecydowanie zbyt mało miejsca. Z resztą, brak przestrzeni nie był jedynym powodem, przez który sex z panem napawał go niechęcią.
Akihito zaśmiał się cicho, gładząc go po głowie i składając na niej krótki, uspokajający pocałunek.
- Niezdara – mruknął z rozbawieniem pod nosem.
Chcąc odwrócić jego uwagę od bólu przyciągnął go bliżej i znów pocałował, bardziej namiętnie i głęboko. Oszołomiony Lu nie mógł uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Cały ten dzień wydawał się jakimś niejasnym snem. Przeszło mu przez myśl, że może faktycznie tylko śni, ale zapach Akihito, jego dotyk i ciepło były zbyt wyraźne, zbyt rzeczywiste, by mogły być złudzeniem.
Lu owinął ręce wokół karku Pana, zbierając w sobie na tyle odwagi, by spojrzeć mu prosto w oczy. Przez chwilę trwali tak w ciszy, po czym Lu bezwiednie oblizał wargę, a Akihito skorzystał z tej chwili, by wciągnąć go w kolejny, pełen pasji pocałunek. W ich ustach toczył się taniec języków, który niemal odbierał Lu zdolność do racjonalnego myślenia, wywołując w nim dziwne, nowe emocje. Rzadko kiedy Pan był tak czuły.
Akihito, korzystając z rozkojarzenia chłopaka, sięgnął między jego pośladki, bez pośpiechu odnajdując wejście i wsuwając tam dwa palce, którymi zaczął go stymulować, wywołując w nim kolejne dreszcze.
Nagle jednak, z pewnym wyczuciem, Akihito uniósł go nieco, po czym zepchnął z kolan, jednocześnie odwracając go i przyciągając bliżej siebie, by zaraz nadziać go na swoją męskość, co sprawiło, że Lu musiał mocno zacisnąć usta, próbując nad sobą zapanować.
Lu czuł jak jego wnętrze ustępuje pod naporem członka Pana. Wcześniejsza stymulacja zabawką przygotowała go na to, by przyjąć go bez oporu a towarzyszące temu uczucie wywołało w jego ciele zarówno napięcie jak i subtelną ulgę. Zazwyczaj seks z Akihito był bolesny, bo Pan nie przejmował się takimi szczegółami, jak gra wstępna. Tym razem jednak, z niecodziennym wyczuciem, przygotował go starannie, jakby chciał sprawić, by ta chwila była po prostu przyjemna.
Lu aż wygiął plecy, gdy Akihito wypełnił go w całości a potrzeba krzyku wezbrała w nim z siłą, której ledwo był w stanie się oprzeć. Wiedział, czego Pan od niego oczekuje. Nie mógł i o dziwo, nie chciał odmówić. Powoli zakręcił biodrami, nabierając odwagi i odnajdując rytm. Każdy ruch wywoływał w nim nowe pokłady przyjemności.
Unosił się z wysiłkiem, po czym opadał, drżąc z rozkoszy, która wypełniała całe jego ciało. Gorąca dłoń Akihito przesunęła się po jego torsie, odnajdując jego sutek i ściskając go lekko między palcami, podczas gdy druga dłoń pieściła jego udo a potem przesunęła się wyżej, w stronę przyrodzenia.
Lu zadrżał jeszcze mocniej, gdy poczuł dotyk Pana w najbardziej czułych miejscach. Jego ciało automatycznie zacisnęło się wokół męskości Akihito, wywołując w nim dreszcze, których nie potrafił już opanować. Ten dotyk, tak nieoczekiwanie elektryzujący, odbierał mu ostatnie resztki oporu.
Mick siedział na kanapie w salonie, pogrążony w lekturze, kiedy drzwi do posiadłości się otworzyły. Uniósł głowę, by zobaczyć, kto wszedł i dostrzegł Akihito, który wrócił z zakupów. Zmrużył oczy, gotów wrócić do książki, ale widok towarzyszącego mu Lu zatrzymał go na dłużej. Chłopak ubrany był w krótką lateksową spódniczkę a psie uszka zdobiły jego głowę, zaś na ramionach wisiała marynarka, która pochodziła z garnituru, który miał na sobie Akihito. Wyglądało, jakby mężczyzna zarzucił ją na chłopaka tuż przed wejściem, żeby ukryć jego nagość, wiedząc, że w posiadłości znajdują się goście.
Akihito, zauważając spojrzenie Mick'a, uśmiechnął się do niego szeroko.
- W garażu czeka na ciebie coś specjalnego. Prezenty, do zapakowania. Zleciłbym to moim chłopakom, ale wtedy nie byłoby niespodzianki – wyjaśnił z rozbawieniem. – Wszystko jest posortowane według osób, dla których są przeznaczone. To chyba nie sprawi ci kłopotu, prawda?
Mick, zaskoczony niecodziennym zadaniem, tylko skinął głową, starając się ukryć swoje zdumienie i z trudem odwrócił wzrok od Lu, czując ukłucie współczucia.
Akihito, ignorując jego obecność, zaborczo przyciągnął Lu do siebie, całując go bezceremonialnie. Następnie, trzymając chłopaka za rękę, skierował się na górę, prowadząc go za sobą do pokoju uciech. Przechodząc korytarzem natknęli się na Makoto, który niósł kosz z wysuszonym praniem. Lu spojrzał na przyjaciela błagalnym wzrokiem, pełnym niemej prośby o ratunek. Makoto przez chwilę nie wiedział co zrobić, sparaliżowany mieszaniną bezradności, ale i zazdrości, która wręcz zżerała go od środka.
Widząc Lu w takim stanie, zawstydzonego, ze śladami spermy ściekającej mu po udach, wręcz błagającego o pomoc, z którą nie mógł mu przecież przyjść, poczuł jak coś w nim pęka i rozsypuje się na drobne kawałeczki. Z jednej strony pragnął zrobić cokolwiek, by ulżyć przyjacielowi a z drugiej wiedział, że ingerencja byłaby ryzykowna i skończyłaby się tylko na bolesnej karze, być może nawet dla nich obu. W Makoto buzowały także wyrzuty sumienia. To on, do niedawna, zajmował miejsce Lu. To on był wyznaczony do towarzyszenia Panu, do znoszenia jego humorów i zachcianek, z którymi nauczył się sobie radzić. Teraz jednak, po tym, jak zawiódł Akihito, rolę tę najwyraźniej przejął Lu, który teraz dźwigał ciężar ich wspólnego losu.
Makoto czuł żal spowodowany bezsilnością, ale także zazdrość, że to nie on idzie teraz do pokoju uciech z Panem. Te mieszane uczucia wzmagały w nim tylko smutek, który towarzyszył mu przez większość dnia i poczucie rozdarcia między pragnieniem chronienia Lu a świadomością własnej słabości.
Ale żył tu dostatecznie długo, by nauczyć się odwracać wzrok, nawet jeśli było to niewygodne. Nawet jeśli godziło w jego sumienie i poczucie przyzwoitości. Później najpewniej będzie się za to nienawidził, wyobrażając sobie nierealne scenariusze, w których zrobił cokolwiek. Ale teraz mógł tylko patrzeć z bezradnością i smutkiem, widząc, jak za Panem i Lu zamykają się drzwi. Torba z logo ulubionego sex-shopu Akihito, którą niósł, oznaczała długą i zapewne bolesną noc dla Lu.
Mako zawczasu postanowił przygotować termofor dla Lu, miętę z dodatkiem pomarańczy do termosu i może jakieś tabletki przeciwbólowe, jeśli udałoby mu się wykraść je z zamkniętej na klucz szuflady w biurku w gabinecie Pana. Chociaż tyle mógł dla niego zrobić. Przecież był najstarszy. Był opiekunem. Był odpowiedzialny za niego i Kaname...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz